Generał rezerwy Leszek Surawski od kilku tygodni współpracuje z firmą International Technology Sourcing Inc. ITS należy do Alona Redlicha, amerykańskiego biznesmena wspierającego w Polsce interesy m.in. firm Raytheon i Kongsberg, a wcześniej także Sikorsky Aircraft Corporation i UTC. Redlich to jeden z najlepiej zakorzenionych w Warszawie, najbardziej znanych publicznie i cieszących się największą renomą w branży lobbystów na rzecz zagranicznych firm zbrojeniowych. Z firmą Redlicha współpracują od lat inni emerytowani generałowie, ale po raz pierwszy znalazł się wśród nich były szef sztabu generalnego.
Czytaj też: Co i po co trzeba zrobić w wojsku
Między Macierewiczem i Dudą
Gen. Surawski obejmował funkcję 31 stycznia 2017 r. w okresie kryzysu na szczytach polskiej obronności i po przedwczesnej dymisji gen. Mieczysława Gocuła. Ten kryzys zresztą trwał, bo wkrótce na jaw wyszły spory Antoniego Macierewicza z prezydentem Andrzejem Dudą o wpływy na politykę obronną i reformy w wojsku. Surawski nie miał łatwego życia, ale i unikał wchodzenia między ścierających się polityków. Po objęciu przez Mariusza Błaszczaka teki ministra obrony i dogadaniu się – również personalnym – z prezydentem uzgodnionym nowym szefem sztabu został Rajmund Andrzejczak. Surawski opuścił najwyższe w Wojsku Polskim stanowisko w lipcu 2018 r., a w styczniu 2019 odszedł do cywila.
Przez kilka miesięcy nie pojawiał się publicznie, a w wojsku mówiło się, że prowadzi spokojne życie emeryta i nie zamierza zwiększać aktywności. Wziął udział w konferencji Warsaw Security Forum na początku października, gdzie jego nowa afiliacja zawodowa została z miejsca dostrzeżona.