Kraj

Co i po co trzeba zrobić w wojsku przez następne cztery lata

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak Ministerstwo Obrony Narodowej
Byłoby ogromnym błędem, gdyby następny rząd zanadto zawierzył swemu poprzedniemu wcieleniu. Albo uwierzył we własną propagandę, że z bezpieczeństwem, wojskiem i polityką obronną RP jest tak dobrze, jak jeszcze nie było za pamięci żywych.

Wojsko Polskie przechodzi transformację, która nie zaczęła się cztery lata temu i nie skończy wraz z kadencją nowego Sejmu. Żeby kiedyś było gotowe na wyzwania przyszłości, należałoby wyzbyć się kadencyjnego myślenia i cierpliwie wdrażać wieloletnie zamierzenia.

O wojsku trzeba mówić przyszłościowo

Ostatnie cztery lata były tak nasycone wydarzeniami, decyzjami, zmianami decyzji i brakiem decyzji, że każde podsumowanie, jakie da się opublikować – nawet na tak gościnnych łamach jak Polityka.pl – musi być albo mamucich rozmiarów, albo nadzwyczaj wybiórcze, przez co traci część kontekstu. Nie będę więc pisał o epoce Macierewicza i Błaszczaka, nie wymienię wszystkich spełnionych i zerwanych obietnic modernizacyjnych, nie przywołam dat zwiększania obecności sojuszniczej w Polsce, nie będę wyliczał zmieniających się wiceministrów i prezesów PGZ. Robiłem to regularnie, sięgnąć zawsze można, a w internecie nic nie ginie. Podsumowanie czterech ostatnich lat odpuszczam, proponuję za to spojrzenie wprzód, w kierunku następnych czterech lat.

Sytuację zastaną przyjmę za punkt wyjścia, bez zbytniego wgłębiania się w jej ocenę. Pewnych decyzji – nawet nie najlepszych – nie da się łatwo odwrócić, a przecież najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że następny rząd niczego odwracać nie będzie, gdyż będzie z tego samego ugrupowania. Byłoby jednak ogromnym błędem, gdyby ów następny gabinet zanadto zawierzył swemu poprzedniemu wcieleniu. Albo uwierzył we własną propagandę, że z bezpieczeństwem, wojskiem i polityką obronną RP jest tak dobrze, jak jeszcze nie było za pamięci żywych.

Reklama