Względnym happy endem kończy się odyseja tygrysów z Koroszczyna. Z dziesiątki przeżyła dziewiątka; znalazły schronienie w ogrodach zoologicznych w Poznaniu i Człuchowie, po rekonwalescencji część trafi do centrum ratowania dzikich kotów w Hiszpanii. Włoscy obrońcy praw zwierząt twierdzą, że tygrysy pochodzą z Lacjum, z rodzinnej hodowli zajmującej się sprzedażą m.in. dużych kotów przeznaczonych do tresury. Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka poznańskiego zoo, które pospieszyło zwierzętom z pomocą, uważa, że do rosyjskiego Dagestanu zostały wysłane na pewną śmierć.
Polityka
45.2019
(3235) z dnia 05.11.2019;
Ludzie i wydarzenia. Kraj;
s. 7