Pewien Węgier w Bratysławie powiedział Grażynie: „Jeszcze zobaczycie, jak to jest nie mieć edukacji”. Było to kilka lat temu na zjeździe pisarek, pisarzy i intelektualistów z byłych demoludów. Węgry zaczynały się już wtedy pogrążać w nacjonalizmie, ale doniesień o autorytarnych zapędach Orbána wciąż słuchało się jak bajki o żelaznym wilku. Bo jak to? Wypaczony komunizm lubimy? Nie! Transformacja była? No, niby tak. Chcemy powrotu do dawnego? A skąd!
Nic bardziej mylnego.