Kupiłem książkę spod lady – powiedział znajomy, który pamięta jeszcze czasy kupowania spod lady albo od zaplecza sklepu. Pokazał mi świeżo zakupioną książkę dra Tomasza Żukowskiego „Wielki retusz. Jak zapomnieliśmy, że Polacy zabijali Żydów”. Na okładce, o ile pamiętam, bo mi tę książkę ledwie pokazał, była gwiazda Dawida (część plakatu do filmu Ewy i Czesława Petelskich „Naganiacz”, 1963 r.). Gdy zobaczył książkę na wystawie, wszedł do księgarni i poszukał jej na półce, ale nie znalazł. Zapytał więc przy kasie, czy może kupić egzemplarz z wystawy. – Dla swoich klientów my tę książkę mamy, ale nie trzymamy na półce, bo przychodzą różni tacy i pytają niezadowoleni, dlaczego my sprzedajemy takie książki – odpowiedziała księgarka. Za jej plecami leżało kilka egzemplarzy „Wielkiego retuszu”, ułożonych tak, żeby nie było widać okładki.
Książkę ledwie przejrzałem, na ulicy nie było warunków, ale czuję pismo nosem. Jest to poważna księga naukowa, pisana w ramach IBL, która opisuje, w jaki sposób w dyskursie publicznym w Polsce, począwszy chyba od lat 40., dokonał się „wielki retusz” stosunków polsko-żydowskich w czasie II wojny światowej, od gorzkich migdałów do słodkich rodzynek. Pierwsze zdania: „Charakterystycznym rysem polskiej kultury jest poczucie winy w związku z Zagładą. Powraca ono co pewien czas, ale nie zostaje uznane ani przemyślane”. Więcej nie piszę, bom jeszcze nie czytał.
W Polsce ukazuje się tak wiele książek i artykułów o stosunkach polsko-żydowskich, że musiałbym chyba zostać rabinem albo „a huhen”, żeby je wszystkie przeczytać, co zresztą nie leży w moich zainteresowaniach. Trwa gigantyczna praca polskich uczonych nad poznaniem prawdy historycznej i jej obróbką przez kulturę.