Wiele godzin tygodniowo przeznacza się na przedmioty, takie jak fizyka, biologia czy matematyka, które raczej nie przydadzą się uczniom w życiu.
Ministerstwo Edukacji Narodowej sprzeciwia się edukacji seksualnej w szkołach i jest pytanie, co zaproponuje w zamian. Być może resort powinien rozważyć ciekawą inicjatywę jednej z ostrołęckich podstawówek, w której na planie lekcji zamiast edukacji seksualnej pojawiły się zajęcia z uczestnictwa w mszy świętej.
Uważam, że jest to strzał w „dziesiątkę”, bo chociaż uczestnictwo w mszy świętej jest od 4 lat zalecane uczniom przez kuratoria, to – powiedzmy sobie szczerze – jako przedmiot lekcyjny było dotąd traktowane po macoszemu.
Polityka
47.2019
(3237) z dnia 19.11.2019;
Felietony;
s. 98