Kraj

Rozmówki angielsko-angielskie

Mizerski na bis

Patryk Jaki Patryk Jaki Patryk Jaki / Facebook
Sytuacja, w której Jaki pozywa „Gazetę Wyborczą” za własne błędy językowe, jest sytuacją zupełnie nową.

Wobec europosła Patryka Jakiego pojawiły się w Parlamencie Europejskim zarzuty, że napisał list po angielsku. Zuchwały czyn Jakiego głęboko poruszył środowisko osób znających ten język i wywołał niezdrową sensację nie tylko w Brukseli.

List miał na celu obronę reformy polskiego sądownictwa, a obecność w nim licznych błędów potwierdził m.in. Daniel Tilles, redaktor naczelny anglojęzycznego portalu i wykładowca na wydziale filologii angielskiej Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Użyty przez Jakiego angielski wykpili internauci, a redaktor Bartosz Wieliński z „Gazety Wyborczej” posunął się do stwierdzenia, że „językowy poziom tego listu ośmiesza autora, jego partię i wyborców”.

Eurodeputowany oskarżenia odrzuca, zapewniając, że list napisał po polsku i że dopiero potem został on przetłumaczony na angielski „przez bardzo doświadczonego tłumacza”. Jego personaliów Jaki nie ujawnia, co, biorąc pod uwagę jakość tłumaczenia, uważam za decyzję słuszną. Ponieważ z powodu doświadczenia tłumacza tłumaczenie zdaniem Jakiego nie mogło zawierać żadnych błędów, wobec krytyków tekstu zamierza on wyciągnąć konsekwencje. „Wyborcza i Wieliński znów będą pozwani” grozi na Twitterze, na wszelki wypadek po polsku, żeby „Wyborcza” i Wieliński nie mówili, że czegoś nie zrozumieli.

Sytuacja, w której Jaki pozywa „Gazetę Wyborczą” za własne błędy językowe, jest sytuacją zupełnie nową. Osobiście rozumiem dążenie Jakiego do tego, żeby kogoś za te błędy ukarać, a wybór „Gazety Wyborczej” uważam w tej sytuacji za zupełnie naturalny. Moim zdaniem przykładne ukaranie „Wyborczej” i Wielińskiego pozwoliłoby obalić głęboko zakorzeniony mit, że to sam Jaki jest winny swojej słabej znajomości angielskiego.

Polityka 48.2019 (3238) z dnia 26.11.2019; Felietony; s. 99
Oryginalny tytuł tekstu: "Rozmówki angielsko-angielskie"
Reklama