„Polityka” prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Syn Banasia: zarabiał dzięki PiS, teraz ma pogrążyć ojca

Marian Banaś Marian Banaś Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Pytany w TVP o kredyt dla syna pod hipotekę na kamienicy Marian Banaś odpowiedział: „Który z ojców nie pomoże synowi?”. PiS też mu pomógł, a teraz posługuje się juniorem, żeby naciskać na ojca.

Niektórzy w PiS są przekonani, że kłopoty na „pancernego Mariana” sprowadził 40-letni syn Jakub. – To rzutki człowiek przekonany o swoich talentach menedżerskich. Chce się szybko dorobić – mówi osoba z Nowogrodzkiej. Krążą plotki, że obwieszony złotem „biznesmen” z kamienicy przy ul. Krasickiego 24 dzwonił do Banasia juniora – co uwieczniły kamery TVN – ale ojciec wziął winę na siebie i zapewnia, że to on odebrał telefon.

Marian Banaś pomaga synowi

Sprawa syna Banasia, a dokładniej to, że prokuratura zajmie się interesami Jakuba, była przedmiotem niedawnej rozmowy szefa NIK z koordynatorem służb specjalnych Mariuszem Kamińskim i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. W PiS uznano, że Banaś dzięki temu poda się do dymisji. Planował nawet zrezygnować, a w piśmie, którego Elżbieta Witek ostatecznie nie przyjęła, napisał, że kieruje się m.in. dobrem rodziny. Dziś wydał kolejne oświadczenie. Stwierdził, że był gotów złożyć urząd, ale tego nie zrobił, bo stał się „przedmiotem brutalnej gry politycznej”. „Zdecydowanie będę stawał w obronie mojego dobrego imienia i mojej rodziny” – zapowiedział.

Znajomy Mariana Banasia mówi, że po śmierci syna Bartłomieja, który jako 21-latek zginął tragicznie w Pirenejach w 2004 r., senior stara się jeszcze bardziej wspierać troje pozostałych dzieci (dwóch synów i córkę). Pytany w TVP o kredyt dla syna pod hipotekę na kamienicy, mówił: „Który z ojców nie pomoże synowi?”.

Czytaj także: Kompromitujący taniec PiS wokół Banasia. Co dalej?

Chrześcijan w biznesie

W kamienicy były zarejestrowane spółki prowadzone przez Jakuba. W 2006 r. jedna z nich dostała unijne dofinansowanie, pokrywające 49 proc. kosztów projektu „Otwarcie centrum szkoleniowo-hotelowego Residance”. To Pi Investment, która – jak wynika z dokumentów – gdy starała się o dotację, dzierżawiła nieruchomość przy Krasickiego 24. Dziś spółka działa pod nazwą Open Qualis i trudni się doradztwem strategicznym.

Druga spółka Banasia juniora to Inkubator – Fundacja Przedsiębiorczości i Etyki Biznesu. Ze względu na profil działalności podlega kontroli ministra finansów. Jak ujawniła „Rzeczpospolita”, w sądowych aktach spółki pod datą 19 listopada tego roku jest wzmianka o uchyleniu REGON oraz NIP. Taki krok podejmuje z urzędu naczelnik skarbówki, jeśli dopatrzy się nieprawidłowości (np. fikcyjnych danych adresowych).

Spółka Banasia juniora oferuje audyt, którego „celem jest obrona Klienta przed pazernością fiskusa i rozmaitych agend tzw. państwa” – czytamy na stronie. W 2010 r. na spotkaniu o „Chrześcijanach w biznesie” Jakub zapytany o to, co najbardziej zagraża wewnętrznej wolności przedsiębiorcy, przekonywał: „Racjonalizacja własnych grzechów i wad, które mogą doprowadzić do hipokryzji. Człowiek z jednej strony będzie uważał się za katolika, a praktyka będzie temu przeczyć, a on będzie cały czas sobie te błędy tłumaczyć na swój sposób”. Dodawał, że „wiara musi się przekładać na życie praktyczne, w małych sprawach związanych z kupnem samochodu, stylem życia, wydawaniem pieniędzy na nasze przyjemności”. A na to, z kim i jak robimy interesy?

CBA, które sprawdzało majątek Banasia, interesowało się jego synem także dlatego, że na krakowską kamienicę spółka jego syna wzięła w Banku Ochrony Środowiska 1,7 mln zł kredytu (zabezpieczeniem była właśnie kamienica). Kredyt został spłacony po sprzedaży budynku 19 sierpnia. Z tego wszystkiego wynika zaś, że podległe PiS służby wiele wiedzą o interesach syna Banasia.

Junior miał ratować państwową spółkę

Jakubowi chyba nie za dobrze wiodło się w biznesie, bo za czasów dobrej zmiany zaczął robić kariery w spółkach państwowych. We wrześniu 2018 r. został prezesem Przedsiębiorstwa Sprzętu Ochronnego „Maskpol”, należącego do PGZ. To wiodący producent sprzętu dla policji, straży granicznej i wojska. Spółka jest dziś w opłakanym stanie (ponad 5 mln zł strat na koncie za zeszły rok). W lokalnych mediach Jakub podkreślał, że nie jest związany z polityką: „Jestem menedżerem, najemnikiem do zadań trudnych”. Załodze obiecał, że wyprowadzi spółkę na prostą, ale zamiast tego szybko się z nią pożegnał.

Na początku 2019 r. odnalazł się w fotelu pełnomocnika zarządu zrepolonizowanego Banku Pekao SA z pensją zbliżoną do dyrektorskiej (według nieoficjalnych danych: ok. 30 tys. zł). Na razie szantaż PiS nie działa. Jakub Banaś, który od kwietnia był menedżerem w Pekao SA, był też pełnomocnikiem zarządu. Był, bo w ostatni poniedziałek usłyszał propozycję nie do odrzucenia: sam się zwolni albo zostanie wyrzucony. Wybrał to pierwsze, odszedł ze skutkiem natychmiastowym. Tymczasem jego ojciec pozostaje na stanowisku prezesa NIK.

Czytaj też: Marian Banaś i nieporadność polskich służb specjalnych

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną