Okazuje się, że to, co prezydent Putin mówi o Polsce, nie jest obecnie najważniejszym problemem Polski. „Polska ma problem z marszałkiem Senatu” – ogłosił wiceminister kultury Jarosław Sellin, w opinii którego marszałek Grodzki stanowi dla Polski zagrożenie, bo jest człowiekiem „niedojrzałym politycznie”, nierozumiejącym swojego miejsca w państwowej hierarchii i kompetencji, jakie mu przysługują.
Problem z Grodzkim polega na tym, że mówi mu się, żeby będąc trzecią osobą w państwie, tego czy tamtego nie robił, a on i tak to robi. Np. wygłasza orędzia w TVP, zaprasza do Polski Komisję Wenecką, jedzie do Brukseli na rozmowę z komisarz Jourową, a nawet jest tak niedojrzały, że „odbywa własne spotkania na szczeblu, co do którego MSZ wskazuje, że byłoby to niewłaściwe”. Weźmy spotkanie z ambasadorem Rosji, do którego doszło, mimo że – jak tłumaczy szef MSZ – „zasugerowaliśmy niższy poziom spotkania”. Niestety, Grodzki ostrzeżenie zignorował i odbył spotkanie na wyższym poziomie, pokazując, że sam jest politycznie na niskim poziomie. Uważam, że człowiek na wysokim poziomie najpierw spytałby się, czy będąc marszałkiem Senatu i trzecią osobą w państwie, może się z danym ambasadorem spotkać, a następnie przyjął do wiadomości, że nie może. Grodzki tłumaczy, że przed spotkaniem zadzwonił do szefa MSZ, ale wiadomo, że szef MSZ w sprawach polskiej polityki zagranicznej nie ma nic do gadania i fakt, że Grodzki dzwoni do niego zamiast do osoby właściwej, tylko potwierdza jego polityczną niedojrzałość.
Trzeba uczciwie powiedzieć, że władza robi wszystko, aby problem, jaki Polska ma z marszałkiem Grodzkim, jak najszybciej załatwić. W rozwiązanie problemu marszałka zaangażowało się kierownictwo państwa, a CBA rozpoczęło zakrojone na szeroką skalę działania, mające doprowadzić do tego, żeby marszałka Grodzkiego nie było.