Zdjęcie, którym otwieramy polityczną część numeru, powinno przejść do historii: chyba po raz pierwszy w jednym kadrze mogliśmy zobaczyć kilkudziesięciu sędziów Sądu Najwyższego, uczestniczących w odczytywaniu wydanego przed chwilą orzeczenia. Tym sędziom, których twarze ledwo rozpoznajemy na fotografii, należą się wdzięczność i szacunek – nie tylko dlatego, że oparli się naciskom władz usiłujących nie dopuścić do posiedzenia, ale że w takiej sytuacji podjęli decyzje dalekie od jakiegokolwiek radykalizmu.