„Polityka”. Pilnujemy władzy, służymy czytelnikom.

Prenumerata roczna taniej o 20%

OK, pokaż ofertę
Kraj

Zaskakują tak niezdarne początki kampanii Dudy

Andrzej Duda Andrzej Duda Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
W ostatnich latach kampanie PiS były dla pozostałych ugrupowań niedościgłym wzorem profesjonalizmu. Teraz już tak dobrze nie idzie.

Cokolwiek mówić o Andrzeju Dudzie jako o prezydencie, przyznać należy, że pięć lat temu okazał się znakomitym kandydatem na prezydenta. Teraz wraca do tej roli, ale nawet kibicujący mu politycy z obozu władzy popatrują na jego poczynania z coraz większym zdziwieniem.

Dwie pieczenie na jednym ogniu

W wywiadzie dla „Wprost” Duda oznajmił, że gdyby dostał na biurko ustawę o związkach partnerskich, poważnie rozważyłby jej podpisanie. Zgrabny ukłon w stronę niepisowskich, bardziej liberalnych wyborców? Niezupełnie, a raczej zupełnie nie, bo w tym samym wywiadzie prezydent z niejakim zrozumieniem mówi o ustanawianiu „stref wolnych od LGBT” i przestrzega przed „ideologią gender”.

Napisałem do polityka z okolic Jarosława Kaczyńskiego.

– W jakim celu prezydent mówił o związkach partnerskich?
– Żeby jednocześnie rozsierdzić lewicę i prawicę. Dwie pieczenie na jednym ogniu – zakpił.

Stanley dla „Polityki”: Duda faworytem, ale nie może być pewny zwycięstwa

Nerwowość i zamieszanie w obozie PiS

Rzeczywiście, na reakcję PiS nie trzeba było długo czekać. Wicepremier Jacek Sasin ogłosił, że takiej ustawy nie będzie, bo od niej już bardzo blisko do wprowadzenia małżeństw jednopłciowych. I prezydent został ze swą deklaracją jak Himilsbach z angielskim.

Niezręcznie, niezdarnie wręcz wyglądają początki tej kampanii w wykonaniu Dudy. Z występu w Davos można było zapamiętać głównie zagubienie naszej głowy państwa, gdy przyszło mówić po angielsku. Z batalii o ustawę sądową – prezydenta pokrzykującego, że jest prezydentem i nikt w obcych językach nie będzie nam narzucał ustroju.

Sprawa hipotetycznej ustawy o związkach partnerskich dowodzi, jak sądzę, braku koordynacji między Pałacem Prezydenckim a PiS. Obóz rządzący został zaskoczony słowami prezydenta; nie była to przemyślnie wykoncypowana akcja mająca zapewnić Dudzie poparcie nowych środowisk. A ten brak koordynacji na kilka miesięcy przed wyborami może dziwić, jeśli wziąć pod uwagę, że w ostatnich latach kampanie PiS były dla pozostałych ugrupowań niedościgłym wzorem profesjonalizmu. Teraz już tak dobrze nie idzie, co potwierdzałoby tezę, że do obozu władzy zakradły się nerwowość i zamieszanie, a Zjednoczona Prawica ma się gorzej niż jeszcze kilka miesięcy temu.

Czytaj też: PiS jest rozdarty, więc i Andrzej Duda ma dwa oblicza

Dzwonek alarmowy w Pałacu Prezydenckim

Nie znaczy to oczywiście, że Duda przestał być faworytem majowej potyczki. Kampania dopiero się rozkręca, a doświadczeni sztabowcy PiS wezmą prezydenta pod swoją kuratelę; każde słowo w każdym wywiadzie będzie trzy razy oglądane pod lupą. Platforma ma własne problemy – wieloletnie zaniedbania w dziedzinie badań elektoratu i zdziesiątkowane struktury, pozostali kandydaci przynajmniej na razie nie liczą się w sondażach.

Ale nie zmienia to faktu, że gdzieś w Pałacu nieśmiało odezwał się dzwonek alarmowy.

Czytaj też: Sądy przejęte. „Niezłomny” Duda podpisał ustawę

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną