Dziennikarz Jacek Harłukowicz, który śledził tę sprawę, poinformował, że w związku z przekrętami w PCK w ławie oskarżonych zasiądą osoby, które odgrywały znaczące role w partii Jarosława Kaczyńskiego we Wrocławiu i w całym Dolnym Śląsku. Nie chodzi o jednego polityka, ale o całą grupę działaczy PiS. Od 2015 r. prezesem PCK w regionie był przez dwa lata radny Rafał H., jego zastępcą ówczesny poseł Piotr B., a dyrektorem – Jerzy G., radny wojewódzki i zastępca Anny Zalewskiej w wałbrzyskich strukturach PiS. W oddziale pracował ponadto Jerzy S., również radny z Wrocławia. Akt oskarżenia objął wszystkich wymienionych.
Czego dotyczy afera PCK
Śledztwo trwało dwa i pół roku. Straty związane z działalnością przestępczą polityków PiS miały wynieść koło miliona złotych. Jak donosi „Gazeta Wyborcza”, prokuratura szacuje je na 3 mln.
Szeregowi pracownicy PCK w 2015 r. założyli firmę, która do 2017 zbierała z kontenerów Czerwonego Krzyża używaną odzież. Strony nie zawarły żadnej umowy. Pieniądze ze sprzedaży odzieży trafiały prosto do kieszeni wszystkich zaangażowanych w proceder.
Prokuratura ustaliła, że całą operacją kierował Jerzy G., wówczas radny sejmiku dolnośląskiego, jeden z najbliższych współpracowników minister edukacji Anny Zalewskiej, dziś europosłanki. G. jest oskarżony także o wyprowadzenie 12 mln zł z Południowo-Zachodniej SKOK.
Poseł wyrzucony z PiS
Kiedy w 2018 r. sprawa dotarła do centrali PiS na Nowogrodzką, z partią musiał się pożegnać Piotr B. „Od wielu miesięcy moje nazwisko wykorzystywane jest w kontekście sprawy wrocławskiego PCK.