Ryszard Madziar, szef gabinetu politycznego ministra Sasina, na Facebooku chętnie dzieli się zdjęciami dokumentującymi jego pracę. Pod koniec stycznia pojechał z wicepremierem na Forum Ekonomiczne do Davos. Za oknem zaśnieżone szczyty, na stoliku kawa, a przy niej Sasin z Madziarem i opis „w przerwie między spotkaniami”.
Gdy po katastrofie smoleńskiej Jacek Sasin stracił posadę w Pałacu Prezydenckim, zaczął zarabiać na życie w ratuszu w Wołominie. Młody burmistrz Ryszard Madziar zrobił go swoim pełnomocnikiem do spraw społecznych z pensją 8 tys. zł, dał też pracę wielu jego znajomym. W 2014 r. przegrał jednak wybory. Ale Sasin nie zapomniał o przyjacielu: rok później, po zwycięstwie PiS, odwdzięczył się, awansując Madziara na pełniącego obowiązki szefa mazowieckiego oddziału Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa – z pensją 137 tys. zł rocznie. Kiedy wreszcie Sasin otrzymał tekę wicepremiera i stał się jednym z najpotężniejszych ministrów w rządzie PiS, zrobił Madziara szefem swojego gabinetu. I to pomimo ciążącego na nim wyroku.
Najbliższy współpracownik Jacka Sasina został skazany w procesie karnym przez sąd w Wołominie na 12 tys. zł grzywny za pomówienie urzędującej pani burmistrz. Sasin tłumaczył, że wyrok nie jest żadną przesłanką formalnoprawną uniemożliwiającą objęcie stanowiska, poza tym wyrok nie jest prawomocny i został przez jego współpracownika zaskarżony. Teraz już wiadomo, że Madziar przegrał w kolejnej instancji i wyrok się uprawomocnił. Sąd napisał w uzasadnieniu o „przestępczym działaniu oskarżonego”, a stopień jego winy uznał za „znaczny”. To nie koniec jego kłopotów, które jednak ani na nim, ani na wicepremierze nie robią większego wrażenia.
Gdzie mieszka szef gabinetu
Kilka godzin przed wylotem do Davos, 23 stycznia, Madziar tłumaczył się przed radą miejską Wołomina, gdzie też jest radnym.