Sylwia Matusiak, dobra znajoma Jacka Sasina, weszła właśnie do zarządu PZU Życie. Kariera biznesowa działaczki PiS może robić wrażenie.
Byłoby wielką naiwnością utrzymywać, że do polityki idzie się wyłącznie con amore dla działalności publicznej i bez żadnych widoków na profity materialne. Natura ludzka jest jednak taka, że jeśli ktoś ma jakieś dobra, to z reguły chce ich mieć więcej.
Nasila się konflikt między Danielem Obajtkiem a Jackiem Sasinem. Kilka dni temu wicepremier i minister aktywów państwowych był w centrali PiS na Nowogrodzkiej. Nie mówił zbyt dobrze o Obajtku, ale sam też musiał się tłumaczyć. Prezes Kaczyński traci do nich cierpliwość.
To może i żenujące, lecz na wszelki wypadek trzeba przypomnieć, że osoby osiągające znaczne dochody dzięki koneksjom politycznym i zależne ekonomicznie od woli polityków nie powinny finansować ich działalności, a partie polityczne nie powinny przyjmować takich datków.
25 na 27 europosłów PiS otrzymało darowizny na swoje kampanie wyborcze od nominatów partii na stanowiskach w spółkach skarbu państwa! – to wnioski z nowego reportażu TVN24. I gdzie tu równość wyborów? Takie rzeczy nie mają prawa się dziać i ludzie to rozumieją. Ale czy rozumieją to również Polacy?
Dzięki tym wpłatom partia buduje sobie potężną przewagę nad konkurencją polityczną.
„W normalnym kraju antykorupcyjna polityka sprawdziłaby to z marszu. CBA nie poświęci na to godziny” – w taki sposób Donald Tusk skomentował informację „Polityki” o pięciu osobach z zarządu PZU, które wpłaciły na konto PiS po 45 tys. zł. Na doniesienia zareagowali też inni politycy i media.
A miało być tak pięknie i sprawiedliwie – publiczne dotacje dla partii politycznych, żeby miały równe szanse i żeby nie było wpłacania pod stołem. Być może Zjednoczona Prawica dała radę i to rozwalić.
Pięć osób z zarządu PZU w ciągu zaledwie tygodnia (od 14 do 20 października) wpłaciło na konto partii Jarosława Kaczyńskiego łącznie 225 tys. 750 zł. Inni ze spółek też się hojnie dorzucili.
Po każdej zmianie władzy w Polsce miedziowy gigant trafia na szczyt listy politycznych łupów. Nigdy wcześniej nie było jednak sytuacji, by za rządów jednej opcji politycznej w ciągu ledwie siedmiu lat cztery razy wymieniano prezesa.