Zapasy w stylu wolnym
Tajne interesy, nieznani ludzie i wielkie pieniądze. Kulisy działania Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych
Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych (RARS) odpowiada za gromadzenie zapasów na czas stanów nadzwyczajnych i klęsk żywiołowych. Paliw, żywności, leków i urządzeń medycznych, specjalistycznego sprzętu technicznego. Z uwagi na swe strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa oraz sprawnego działania państwa, od 2020 r. wyrażone w nazwie (poprzednio funkcjonowała jako Agencja Rezerw Materiałowych), działa raczej w cieniu i bez rozgłosu. Nie informuje o stanie posiadania, o szczegółach zakupów, zadawane przez dziennikarzy pytania zbywa formułką „tajemnica państwowa”. O dziwo, publicznie dostępne są adresy 13 rozsianych po całym kraju magazynów, w których zdeponowano niezbędne na czarną państwową godzinę zapasy.
Na początku czerwca o kulisach funkcjonowania agencji w czasach rządów PiS zrobiło się głośno za sprawą publikacji Jacka Harłukowicza z Onetu. Ujawnił on raport z akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego o kryptonimie „Walet”. Punktem wyjścia była informacja Generalnego Inspektora Informacji Finansowej, który zajmuje się przeciwdziałaniem praniu brudnych pieniędzy. Jego uwagę zwróciły liczne transakcje gotówkowe oraz idące w setki milionów złotych przelewy, jakich w latach 2021–23 dokonywał przedsiębiorca Paweł Szopa z kont firmowych na prywatne. CBA założyło mu podsłuch i wyszło na jaw, że Szopa dostarczał dla RARS m.in. agregaty prądotwórcze oraz maseczki po cenach nawet 10-krotnie wyższych niż rynkowe. Zamówienia były realizowane w trybie bezprzetargowym, Szopa miał na nich zarobić krocie. W krótkim czasie kupił siedem mieszkań w warszawskim Miasteczku Wilanów oraz luksusowe BMW. Gdy do akcji wkroczyła prokuratura, na kontach Szopy i jego matki zabezpieczyła 117 mln zł.
Kilka dni później Onet ujawnił, że innym beneficjentem umów z RARS – też jako dostawca agregatów – była firma StoPro należąca do Dominika Basiora.