Pierwszego czerwca weszła w życie ustawa mająca zlikwidować tzw. kominy, czyli w sposób radykalny przyciąć zarobki prezesów i członków zarządów spółek Skarbu Państwa. Na razie jednak w niczyim portfelu nie ubyło ani złotówki. Nic więc dziwnego, że nie widać też spektakularnych dymisji; jedyną ofiarą ustawy – jak do tej pory – był wiceprezes TVP SA Walter Chełstowski, który zrezygnował z pracy w ramach protestu, lecz kłopotów ze znalezieniem następcy nie było. Prawo pozostaje martwe i stan ten może potrwać dobre kilka miesięcy.
Henryk Michoński przez kilka lat pracował w niewielkim pokoiku na parterze nieistniejącego już stołecznego Urzędu Rejonowego. Formalnie był urzędnikiem pośledniego szczebla, faktycznie dysponował mocą w Warszawie nieocenioną: oddawał w dzierżawę grunty Skarbu Państwa. Odkryliśmy go opisując dziwne losy nieruchomości rosyjskich w Warszawie (POLITYKA 9 i 10). Ale aktywność Henryka Michońskiego była zdecydowanie większa. On rozdał kawał Warszawy.
Cztery spółki należące do najbogatszych w Polsce, w części lub całości będące własnością Skarbu Państwa, oraz jedna firma prywatna – Prokom zrzuciły się na powstanie prywatnej katolickiej Telewizji Familijnej SA. Za państwowe pieniądze powstaje stacja z założenia służąca propagowaniu jednego światopoglądu i jednej opcji politycznej.
Sejm, niemal jednogłośnie, uchwalił ustawę ograniczającą zarobki w spółkach Skarbu Państwa. Ta gorliwość posłów tłumaczy się powszechnym oburzeniem, jakie wywołały informacje o wysokości zarobków i odpraw szefów państwowych przedsiębiorstw. Ale sama ustawa jest przykładem hipokryzji i populizmu. Można się spodziewać, że przyniesie więcej szkody niż pożytku.
Pazerność nie liczy się z przyzwoitością. Wynagrodzenia i odprawy, jakie pobierają osoby zarządzające spółkami Skarbu Państwa, osiągnęły bulwersujący poziom. Prezes dużej firmy państwowej, której kontrolę zakończyła właśnie NIK, zarabia miesięcznie 90 tys. zł. Skoro jednak i tak daleko mu do 300 tys., jakie dostaje prezes jednego z największych prywatnych banków, to może powszechne żądania, by odgórnie ograniczyć zarobki wypłacane z publicznych pieniędzy, są tylko wyrazem zawiści i nastrojów populistycznych?
Budżet państwa przejął długi po likwidowanych zakładach opieki zdrowotnej - łącznie 3,4 mld zł. Drugie tyle państwo jest winne aptekom. Ale Skarb Państwa płacić nie chce, bo - po prawdzie - nie ma z czego. setki firm stanęły w obliczu bankructwa.
O roli państwowego sektora w gospodarce - działacze AWS myślą podobnie jak SLD i PSL: państwowe przedsiębiorstwa i banki powinny jak najdłużej służyć "naszym ludziom". W poprzedniej koalicji podział ról był jasny - firmy powiązane z rolnictwem (np. Polmosy, cukrownie, zakłady zbożowe itp.) miały być pod kontrolą PSL. Przemysł ciężki i finanse starało się obsadzać SLD. W obecnej koalicji AWS-UW bitwa o wpływy jest bardziej skomplikowana, bo układ wewnętrzny jest mniej przejrzysty. Rolę PSL wziął na siebie SKL, pozostałe odłamy AWS próbują wchodzić w buty SLD. Tylko Unia Wolności jest jak zwykle w rozdarciu - z jednej strony liderzy UW nawołują do szybkiej prywatyzacji zakładów państwowych, z drugiej - wielu działaczy Unii żałuje, że miejsca w spółkach państwowych, zamiast nich, zajmują protegowani AWS. Walka o polityczny rozbiór sektora państwowego w gospodarce toczy się od lat, bez względu na to, jaka ekipa rządowa znajduje się akurat przy władzy.
W zamieszaniu, związanym ze zmianami w służbie zdrowia, liczni obywatele ponoszą konkretne szkody. Kto i jak w świetle prawa powinien za to odpowiadać?
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia podał się do dymisji szef Elektrimu Andrzej Skowroński. To już czwarty, w ostatnich miesiącach, prezes wielkiej spółki giełdowej, który odchodzi ze stanowiska. Przypadek? W środowisku biznesowym mówi się o tajemniczym kadrowcu, który robi porządki w zarządach spółek. Kim jest i co chce osiągnąć?
- Zgoda - napisał przed laty gen. Jaruzelski na podaniu wicepremiera Messnera, by mógł kupić willę po Ryszardzie Kuklińskim od Skarbu Państwa. Dziś znów premier, a nawet cały rząd arbitralnie decyduje o lokalu przy ul. Rajców 11 zamiast pozostawić sprawę sądowi. Próba utajniania kwoty odszkodowania przez urzędników budzi śmiech; podatnicy III RP mają pełne prawo wiedzieć, jak wydaje się pieniądze publiczne.