Archiwum Polityki

Walcem po kominach

Sejm, niemal jednogłośnie, uchwalił ustawę ograniczającą zarobki w spółkach Skarbu Państwa. Ta gorliwość posłów tłumaczy się powszechnym oburzeniem, jakie wywołały informacje o wysokości zarobków i odpraw szefów państwowych przedsiębiorstw. Ale sama ustawa jest przykładem hipokryzji i populizmu. Można się spodziewać, że przyniesie więcej szkody niż pożytku.

Pierwsze ofiary już widać. Pod ustawę „podpadają” zarządy dwóch powszechnych towarzystw emerytalnych, których jedynymi albo głównymi udziałowcami są firmy Skarbu Państwa – PZU SA oraz PP Poczta Polska. Niestety, jest to zmartwienie nie tylko prezesów, ale także klientów funduszy, którymi zarządzają. Konkurencja na rynku inwestującym pieniądze przyszłych emerytów jest niesłychanie ostra. Ścięcie zarobków zarządów dwóch spośród 21 PTE jest uderzeniem poniżej pasa, niszczącym rynkowe reguły gry.

Nie zyskały też powodów do radości miliony klientów PKO BP. Płace w bankach prywatnych są dużo wyższe, niż nowa ustawa przewiduje dla zarządu banku państwowego. Menedżer z wysokimi kwalifikacjami więcej zarobi jako dyrektor departamentu w banku prywatnym niż jako prezes w PKO BP. Kto więc będzie nim kierował? Ktoś słabszy, kto nie może liczyć na karierę gdzie indziej. Co to oznacza dla naszych pieniędzy? Czy twórcom ustawy chodziło o to, żebyśmy gremialnie zaczęli przenosić lokaty do konkurencji? Zapewne nie, ale tak wyszło. Zamiast gorącego oburzenia przydałoby się więcej chłodnej kalkulacji.

Równanie w górę

Spółkom Skarbu Państwa, które już poddane są rynkowej konkurencji, ustawa niechybnie zaszkodzi. Tym zaś, które państwo ciągle przed rynkiem chroni, nie pomoże. Trudno się także dopatrzyć zysków Skarbu Państwa. Na razie bowiem wypada pomyśleć o stratach, których nikt nie jest w stanie oszacować. Wynikną one z konieczności wypłacenia odszkodowań tym wszystkim osobom, których dotychczasowe zarobki były wyższe, niż dopuszcza ustawa. Ich umowy o pracę czy też kontrakty staną się bowiem z mocy prawa nieważne. Trzeba je renegocjować lub zerwać, jeśli zainteresowani nie zaakceptują nowych warunków, i wypłacić im odszkodowanie. Autorzy ustawy twierdzą, że wysokość odpraw będzie taka, jak przewidują nowe przepisy (czyli nie wyższa niż trzymiesięczne średnie zarobki w danej firmie), a nie stary kontrakt.

Polityka 6.2000 (2231) z dnia 05.02.2000; Wydarzenia; s. 16
Reklama