Wpadka dopingowa
Miliony ładowane w sport. Z państwowych spółek płynie kasa, „szczegóły są objęte tajemnicą”
Zadłużenie Grupy Azoty, największego państwowego koncernu chemicznego, musiało przekroczyć 10 mld zł, by uznano, że pora na oszczędności. Pierwsze pod nóż poszły wydatki na marketing i sponsoring, także sportowy. Grupa Azoty to od wielu lat dobry wujek dla siatkarek z Polic (etatowych mistrzyń kraju), siatkarzy z Kędzierzyna-Koźla (w latach 2021–23 zwycięzców Ligi Mistrzów), jak również klubu żużlowego Unia Tarnów. W mniejszym zakresie angażuje się też w inne projekty.
W „azotowych” klubach z Polic i Tarnowa, odciętych od finansowania z dnia na dzień (jeśli chodzi o eksportowy team siatkarzy z Kędzierzyna, sytuacja „jest analizowana”), zapanował popłoch. Rozpoczęły się nerwowe poszukiwania nowych sponsorów, którzy załatają budżetowe dziury. W razie niepowodzenia możliwe jest wycofanie z rozgrywek, chyba że siatkarki i żużlowcy zdecydują się reprezentować swoje kluby za darmo albo na kredyt.
Na razie tarnowscy działacze zorganizowali ratunkowe spotkanie z wiceministrem sportu Ireneuszem Rasiem. Na wieść o tym Artur Banach, współwłaściciel i sponsor żużlowego klubu z Poznania, zamieścił na swoim profilu społecznościowym emocjonalny wpis, którego istota sprowadzała się do tego: Tarnów dostawał na żużel 5 mln zł rocznie bez żadnego wysiłku ze strony działaczy, tymczasem w innych klubach budżety kleci się dzięki wkładowi wielu sponsorów; to niekończące się rozmowy, namowy i negocjacje, czyli sztuka obca tym, którzy są na państwowym garnuszku.
Dosypać do żużla
Według raportu firmy Sponsoring Insight w 2022 r. wartość polskiego rynku sponsoringu sportowego osiągnęła rekordowe 1,22 mld zł. W porównaniu z 2015 r. wydatki na te cele wzrosły o 380 mln zł. Prawie 40 proc. środków trafia do futbolu, dalej są: siatkówka, sporty motorowe, koszykówka i piłka ręczna.