Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Zaskakujący zwrot w sprawie ataku na czeczeńskiego blogera

Zdjęcie ofiary napadu Tumsu Abdurachmanowa z jego kanału na YouTube Zdjęcie ofiary napadu Tumsu Abdurachmanowa z jego kanału na YouTube Youtube
Okazuje się, że do zamachu na Tumso Abdurachmanowa nie doszło w Polsce. Dlaczego nasze służby nie były w stanie tego ustalić?

O tym, że atak miał miejsce w naszym kraju, informowały w ubiegłym tygodniu najważniejsze europejskie media. BBC i „Guardian” napisały w czwartek rano, dzień wcześniej zrobiła to „Gazeta Wyborcza”, w piątek „Polityka”. O tym, że do zdarzenia doszło w Polsce, donosiły też serwisy RMF FM i Niezalezna.pl.

Abdurachmanow został zaatakowany młotkiem w mieszkaniu. Napastnik dostał się do środka w biały dzień, gdy Czeczen spał. Jakimś cudem udało mu się nie tylko obronić, ale i obezwładnić prześladowcę.

Czytaj też: Rosja i jej służby wpływają na wybory w Polsce

Milczenie polskich służb

Polskie służby nie reagowały, mimo że Tumso Abdurachmanow nie jest postacią anonimową. Głośno było o nim na początku 2018 r., gdy jego prośbę o uzyskanie statusu uchodźcy odrzucił Urząd ds. Cudzoziemców. Jak pisała wówczas „Wyborcza”, uzasadniał odmowę m.in. tym, że łamanie praw człowieka w Czeczenii ma charakter „punktowy”, choć Abdurachmanow obawiał się o swoje życie.

Za zagrożonym deportacją Czeczenem wstawiły się media i organizacje pozarządowe, podpisy pod apelem o umorzenie postępowania deportacyjnego zbierała m.in. Akcja Demokracja we współpracy z OKO.press.

Wygląda na to, że obawy Abdurachmanowa okazały się słuszne, a atak na niego mógł być nawet próbą zabójstwa – i to o podłożu politycznym. Jednak służby nie reagowały na informacje o jego przebiegu. Dopiero w sobotę Marcin Wyrwał z Onetu ustalił, że incydent nie wydarzył się w Polsce. Potwierdzenie uzyskał w policji.

Czytaj też:

  • ABW
  • Czeczenia
  • Reklama