O tym, że atak miał miejsce w naszym kraju, informowały w ubiegłym tygodniu najważniejsze europejskie media. BBC i „Guardian” napisały w czwartek rano, dzień wcześniej zrobiła to „Gazeta Wyborcza”, w piątek „Polityka”. O tym, że do zdarzenia doszło w Polsce, donosiły też serwisy RMF FM i Niezalezna.pl.
Abdurachmanow został zaatakowany młotkiem w mieszkaniu. Napastnik dostał się do środka w biały dzień, gdy Czeczen spał. Jakimś cudem udało mu się nie tylko obronić, ale i obezwładnić prześladowcę.
Czytaj też: Rosja i jej służby wpływają na wybory w Polsce
Milczenie polskich służb
Polskie służby nie reagowały, mimo że Tumso Abdurachmanow nie jest postacią anonimową. Głośno było o nim na początku 2018 r., gdy jego prośbę o uzyskanie statusu uchodźcy odrzucił Urząd ds. Cudzoziemców. Jak pisała wówczas „Wyborcza”, uzasadniał odmowę m.in. tym, że łamanie praw człowieka w Czeczenii ma charakter „punktowy”, choć Abdurachmanow obawiał się o swoje życie.
Za zagrożonym deportacją Czeczenem wstawiły się media i organizacje pozarządowe, podpisy pod apelem o umorzenie postępowania deportacyjnego zbierała m.in. Akcja Demokracja we współpracy z OKO.press.
Wygląda na to, że obawy Abdurachmanowa okazały się słuszne, a atak na niego mógł być nawet próbą zabójstwa – i to o podłożu politycznym. Jednak służby nie reagowały na informacje o jego przebiegu. Dopiero w sobotę Marcin Wyrwał z Onetu ustalił, że incydent nie wydarzył się w Polsce. Potwierdzenie uzyskał w policji.
Czytaj też: