Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Przepraszam Adama Michnika, bo Tarczyński tego nie zrobi

Adam Michnik Adam Michnik Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
Europoseł PiS Dominik Tarczyński spotkał w pociągu Adama Michnika i zaatakował go słownie. Okazja, by pokozakować sobie przed sławnym człowiekiem, była silniejsza niż szept słabego rozumu.

Nie od dziś chamstwo wyległe w patologicznych środowiskach partyjnych karierowiczów panoszy się w instytucjach władzy i z władzą związanych, również tam, gdzie majestat państwa bezwzględnie wymaga od pełniących zaszczytne funkcje publiczne stosownej kultury osobistej i manier. Bywa i tak w demokracji, że rynsztok wylewa się na salony. Hołota, jak to hołota, wrzeszczy i rechoce, pyszniąc się swą bezkarnością i niezachwianym zadowoleniem z siebie.

Rzadko jednak chamstwo popisuje się samo sobą i przed sobą tak spektakularnie i w tak odrażający sposób, jak udało się to uczynić niejakiemu Dominikowi Tarczyńskiemu, działaczowi katolickiemu, pomocnikowi egzorcysty (jeśli wierzyć Wikipedii) oraz byłemu dyrektorowi TVP 3 Kielce, obecnie zaś największemu w Polsce beneficjentowi brexitu, który kandydując bez powodzenia z PiS, otrzymał mandat członka Parlamentu Europejskiego z puli zwolnionej przez Wielką Brytanię.

Czytaj też: Dominik Tarczyński, bulterier PiS

Tarczyński atakuje Michnika

Oto Tarczyński spotkał w pociągu Adama Michnika i zaatakował go słownie, który to wybryk nagrał i opublikował na Twitterze, wprowadzając nagranie słowami: „Michnik w swojej pociągowej obrzydliwości napotkał też głos moich wyborców”. Na filmie słyszymy następujące słowa europosła: „Pan pozdrowi brata, panie redaktorze. Zabrakło panu języka tym razem? Do posła się pan boi odezwać? Pozdrowienia pan przekaże dla brata. A jak nie, to ja przekażę”.

Trudno w takiej sytuacji zachować godność. Przed poniżeniem niemal nie da się obronić.

Reklama