Prezes PiS chce, aby wybory odbyły się w maju. Ale wie, że kraj może być w stanie pandemii, więc ma plan B, czyli wybory na wiosnę 2021 r. – Jesienią ludziom obniża się nastrój i kapryszą na rząd, ale co ważniejsze, wtedy bardzo poważnie odczujemy skutki kryzysu gospodarczego, co się na nas z pewnością zemści i Duda może przegrać. Jeśli przekładać wybory, to tylko o rok – mówi polityk PiS.
Do przełożenia wyborów o rok potrzeba zmiany konstytucji, na co opozycja nie ma najmniejszej ochoty. Dla niej wymarzona byłaby właśnie jesień.
Kaczyński zaszantażuje opozycję
Zmiana w kodeksie wyborczym, którą PiS przegłosował z piątku na sobotę, miała być kartą przetargową w rozmowach z kandydatami opozycji w sprawie odroczenia wyborów o rok. – Prezes chce im pokazać, że jest w stanie zorganizować te wybory w maju, że ludzie po 60. roku życia, a więc w grupie ryzyka, będą chronieni głosowaniem korespondencyjnym, a ci w kwarantannie też nie będą mogli powiedzieć, że pozbawiamy ich praw wyborczych, bo będą mogli zagłosować listownie – odpowiada nasz rozmówca z PiS. Opozycja na propozycję przesunięcia wyborów o rok nie odpowiedziała, więc Kaczyński chce wprowadzić kolejne zmiany. I to już w tym tygodniu.
Posłowie PiS złożyli we wtorek projekt „ustawy ws. szczególnych zasad przeprowadzania głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich zarządzonych w 2020 r.”. Kaczyński chce dać możliwość głosowania korespondencyjnego wszystkim wyborcom. W uzasadnieniu czytamy, że w „związku z rozprzestrzenianiem wirusa SARS CoV-2, ogłoszonym stanem epidemii, a wcześniej zagrożenia epidemicznego, istnieje pilna potrzeba wprowadzenia szczególnych rozwiązań w zakresie modyfikacji niektórych przepisów kodeksu wyborczego”.