Narodowy Bank Polski opublikował właśnie, po raz drugi w historii, dane dotyczące wysokości wynagrodzeń wypłaconych w ubiegłym roku. Dowiadujemy się, że prezes Adam Glapiński zarobił 794,7 tys. zł (ok. 66 tys. zł miesięcznie) brutto, czyli o ponad 80 tys. zł więcej niż rok wcześniej. Jego podstawowa pensja pozostała na tym samym poziomie, bo wynika z ustawy. Dodatkowy dochód to podwyższone premie. Co prawda cztery lata temu, nowelizując ustawę kominową, Jarosław Kaczyński zdecydował, że poza pensją menedżerowie państwowych spółek nie będą dostawali premii. W państwowych bankach to nie przeszło, bo dyrektywa unijna narzuca system premiowy.
Przypomnijmy: w odpowiedzi na zeszłoroczną aferę związaną z wysokimi pensjami współpracowniczek Glapińskiego bank opublikował informacje o wynagrodzeniach członków zarządu z ostatnich 23 lat. Okazało się, że wszyscy poprzednicy prezesa dużo zarabiali. Podobnie jak ich współpracownicy. Ustawa o NBP nakazuje zaś publikować takie dane co roku.
Jakie informacje przynosi wykaz z ostatniego dnia marca? Okazuje się, że na konto pierwszego zastępcy prezesa wpłynęło 715,6 tys. zł brutto – w rok jego wynagrodzenie wzrosło aż o 113 tys. zł. W 2019 r. funkcję tę pełnił Piotr Wiesiołek, przyjaciel zmarłego w katastrofie w Smoleńsku prezesa NBP Sławomira Skrzypka. W marcu zastąpiła go Marta Kightley. Anna Trzecińska, druga wiceprezes, zarobiła ponad 609 tys. zł brutto (ok. 50 tys. zł miesięcznie). Pozostałym pięciu członkom zarządu wypłacono łącznie ok. 2,7 mln zł (ok. 550 tys. zł na osobę).