Nawet jeśli do poziomów poparcia Koalicji Obywatelskiej z poprzednich wyborów nadal daleko, pojawił się lekki optymizm. Wejścia na poziom dwudziestu kilku procent poparcia w sondażach mogli oczekiwać tylko niepoprawni entuzjaści. Pierwsze komentarze były ostrożne. Różne środowiska zgłaszały różne wątpliwości. Umiarkowani konserwatyści ubolewali, że kampania powróci teraz w koleiny „zgubnej wojny plemion” PO z PiS. Lewica powątpiewała, czy kandydat tak bardzo kojarzony z elitami III RP ma szansę powalczyć z „ludowym” Dudą.