JACEK ŻAKOWSKI: – Kto nas z tego wyciągnie?
JAN PAKULSKI: – Zależy kogo i z czego?
Polskę, Unię, świat – z kryzysu sanitarnego, ekonomicznego, politycznego, humanitarnego, międzynarodowego.
Dobrzy liderzy dadzą radę przeprowadzić część państw przez to względnie małym kosztem. Niekompetentni zniszczą swoje kraje.
Gdzie pan widzi liderów, którzy dają radę?
W Nowej Zelandii, w Australii, na Tajwanie, w Singapurze. A bliżej Polski – w Niemczech i w Słowacji.
W Słowacji?
Od kiedy Słowacy pozbyli się Fico, zaczęli lepiej niż Polska radzić sobie z wieloma sprawami. Mają, jak Australia czy Tajwan, około 5 śmiertelnych ofiar na milion mieszkańców i epidemia praktycznie już u nich wygasła. A Polska ma około 25 śmiertelnych ofiar na milion i epidemia nie gaśnie. Mimo potwornie kosztownego zamknięcia przez rząd wszystkiego.
To jest zasługa liderów?
Różne czynniki grają oczywiście rolę, ale kiedy się porównuje kraje na podobnym poziomie rozwoju, doskonale widać, że jakość przywództwa jest teraz sprawą życia i śmierci. Węgry, gdzie epidemia jest w podobnej fazie jak w Słowacji, mają dziesięć razy więcej zgonów na milion mieszkańców. Podobnie kiedy się porównuje najbogatsze kraje, gdzie zgonów jest znacznie więcej niż w Europie Wschodniej między innymi dlatego, że większa jest długość życia. We Włoszech, gdzie epidemia wygasa, jest ponad 500 ofiar na milion mieszkańców. Tyle co w Wielkiej Brytanii, gdzie wciąż nie widać, by epidemia słabła. A Niemcy mają tę fazę epidemii praktycznie za sobą i niespełna 100 ofiar na milion. Dobrze widoczny jest związek z mierzoną przez politologów jakością przywództwa. Ale wszystkie te liczby mogły być dużo niższe, gdyby rządy się mniej zagapiły.