Kraj

Polonia idzie na frekwencyjny rekord

W Belgii pakiet wyborczy będzie można odesłać do 26 czerwca lub 28 czerwca zanieść do konsulatu. W Belgii pakiet wyborczy będzie można odesłać do 26 czerwca lub 28 czerwca zanieść do konsulatu. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
330 tys. Polaków za granicą zgłosiło się do głosowania korespondencyjnego. Wielu zagłosuje osobiście. Tylko czy ich głosy będą uwzględnione?

Spore zamieszanie zafundowano Polakom mieszkającym za granicą i chcącym wziąć udział w najbliższych wyborach. Decyzją MSZ w niektórych krajach będzie można głosować wyłącznie osobiście (m.in. w Chorwacji, Danii i w niektórych obwodach Austrii), w 21 – tylko korespondencyjnie (np. w Niemczech, USA, Wielkiej Brytanii), w innych zaś – w systemie hybrydowym (w Czechach, Szwecji, Grecji, Chinach czy Rosji).

Absurdalna sytuacja będzie we Francji. 28 czerwca planowana jest tam druga tura wyborów komunalnych. By głosować, wystarczy przestrzegać obowiązujących zasad sanitarnych: założyć maseczkę, zdezynfekować ręce przy wejściu do lokalu wyborczego, mieć własny długopis, a w kolejce zachować odległość jednego metra. Po całym kraju można przemieszczać się swobodnie, zniesiono już limity podróży. Co ciekawe, w tym głosowaniu udział będą mogli wziąć wszyscy mieszkający we Francji obywatele UE, w tym Polacy, choć ci jednocześnie nie będą mogli wybrać prezydenta swojego ojczystego kraju, bo we Francji polski MSZ dopuścił wyłącznie głosowanie korespondencyjne.

Z ponad 330 tys. Polaków, którzy zgłosili się do wyborów pocztowych (bo najczęściej mieli tylko taką możliwość), 100 tys. to Polonia z Wielkiej Brytanii, blisko 50 tys. Polaków w Niemczech, ponad 25 tys. w USA i 20 tys. w Irlandii.

Kraje, gdzie Polacy nie będą mogli głosować, to: Peru, Chile, Kuwejt, Wenezuela, Afganistan i Korea Północna. Wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk poinformował, że do głosowania w krajach Ameryki Południowej czy w Kuwejcie jest w sumie kilkadziesiąt osób. Jak dodał, w Korei Północnej nie można było otworzyć obwodu, bo z Polaków są tam tylko pracownicy placówki.

Czytaj też: Haracz na władzę. Kto i dlaczego musi się opłacać PiS?

Specjalny sztab pomocy wyborczej

Ponad 11 tys. Polaków zarejestrowało się w Belgii. W wyborach do Sejmu jesienią zeszłego roku zarejestrowało się tam 12 tys. osób, a w wyborach do Parlamentu Europejskiego nieco ponad 6 tys. Tu głosować będzie można jedynie korespondencyjnie po otrzymaniu pakietu wyborczego. Obawiając się opóźnień, przedstawiciele Polonii poprosili konsula RP w Brukseli, by wysyłał pakiety do głosowania, gdy będą napływały zgłoszenia, bez czekania do ostatniego dopuszczalnego ustawą momentu.

W Belgii pakiet wyborczy będzie można odesłać do 26 czerwca lub 28 czerwca zanieść do konsulatu. Aby pomóc w dostarczeniu pakietów, powstał specjalny sztab pomocy wyborczej. W dniu głosowania w trasę po wybranych miastach wyruszą trzy samochody, które będą zbierać pakiety wyborcze. „Działamy apolitycznie. Nie pytamy nikogo o barwy polityczne. Naszym zadaniem jest wsparcie logistyczne w prawidłowym dostarczeniu pakietów wyborczych do Brukseli” – podkreślili organizatorzy grupy na Facebooku.

Terminy wyznaczono na styk

Do poniedziałku 15 czerwca trzeba było zgłosić do konsula chęć wzięcia udziału w wyborach korespondencyjnych. Do 22 czerwca konsulowie muszą rozesłać karty wyborcze, a już po czterech dniach głos musi trafić do komisji. Czy pakiety dojdą na czas do adresata, czy w odpowiednim terminie wrócą do policzenia? – Możliwość głosowania wyłącznie korespondencyjnego bardzo skraca czas na dostarczenie pakietu i na odesłanie go. Ci, którzy mieszkają daleko od miejsc wyborczych, nie mają gwarancji, że ich głos dojdzie na czas, tym bardziej że poczta w czasie pandemii działa wolniej niż zwykle – mówi sędzia Wojciech Hermeliński, były szef PKW. Dodaje, że każdy, kto uzna, że jego prawo wyborcze z jakichś powodów zostało ograniczone lub został tego prawa pozbawiony, może w ramach protestu wyborczego zakwestionować w Sądzie Najwyższym wynik wyborów. Wyborcy, którzy mają możliwość zagłosowania osobistego, a nie dopisywali się jeszcze do spisu wyborców, powinni do 25 czerwca, do godziny 24:00, złożyć wniosek do konsula lub przez serwis MSZ.

48 godz. na policzenie głosów

Problemem może być nie tylko to, czy poczta zdąży dostarczyć głosy do komisji. MSZ powołał tylko 169 zagranicznych obwodów do głosowania (w ostatnich wyborach parlamentarnych było ich 320). Niezbyt liczne komisje wyborcze za granicą będą musiały w ciągu 48 godz. przeliczyć głosy. Na mocy specustawy wyborczej na wyniki z zagranicy w Polsce będzie się czekać maksymalnie właśnie 48 godz. od zamknięcia lokali (dotychczas w Kodeksie wyborczym obowiązywał termin 24 godzin). Jak tłumaczy szef PKW sędzia Sylwester Marciniak, jeżeli w ciągu 48 godz. protokoły z zagranicy nie dotrą, to głosowanie w tych obwodach uzna się za niebyłe. Te głosy nie zostaną doliczone do wyniku. Może być z tym kłopot, bo jak przyznał sam wiceminister Wawrzyk, są „komisje, gdzie jest głosowanie korespondencyjne, np. w Manchesterze, ale jest bardzo dużo chętnych i może być problem z obliczeniem głosów”. Dodał, że resort będzie się tam starał zwiększać obsadę, a w grupie, która wesprze tę komisję, będą osoby z centrali MSZ. Trzeba przypomnieć, że komisja może zacząć otwierać koperty dopiero po zamknięciu lokali wyborczych, czyli po godzinie 21. I nie jest to tak proste jak wyjęcie głosów z urny wyborczej. A to dlatego, że w pierwszej kolejności trzeba z kopert wyjąć oświadczenia głosujących, zaznaczyć na spisie wyborców, że ich głos dotarł, i wrzucić kopertę z jego głosem do urny. Dopiero po takim „obrobieniu” wszystkich pakietów i kiedy wszystkie głosy znajdą się w urnie, komisja może przystąpić do ich liczenia. To zajmie sporo czasu.

Głosy Polonii mają znaczenie

W II turze wyborów prezydenckich w 2015 r. za granicą zagłosowało blisko 160 tys. osób. Trzeba wziąć pod uwagę, że podana dziś przez MSZ liczba dotyczy tylko wyborców korespondencyjnych, wielu weźmie udział w osobistym głosowaniu, tam gdzie jest to tylko możliwe. W 2015 r. na I turę w wyborach prezydenckich w 2015 r. zarejestrowało się 196 tys. osób, a na drugą 257 tys. Wygrał Andrzej Duda – 56 proc. (w kraju – 51,5 proc.). Tymczasem różnica pomiędzy kandydatami – w ogólnym wyniku wyborczym – wynosiła 518 tys. głosów. W 2015 r. w wyborach parlamentarnych za granicą też wygrał PiS, zdobywając 33,6 proc. głosów (PO – 18,6 proc.). Jednak już po czterech latach rządów PiS Polonia zmieniła polityczne sympatie. W wyborach w 2019 r. za granicą oddano w sumie 314 tys. głosów. Wygrała KO – 39 proc. (PiS dostał 24,9 proc. głosów).

Być może Polacy za granicą znów będą chcieli pokazać PiS czerwoną kartkę. Pytanie tylko, czy ich głosy zostaną wzięte pod uwagę?

Tydzień kampanii: Ostry zwrot Dudy. Pomoże mu?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną