Pomysł zorganizowania powyborczego wiecu był w sumie ekscentryczny. Przegranym politykom przeważnie się przecież nie klaszcze. Choć Rafałowi Trzaskowskiemu w piątkowy wieczór akurat klaskano, co potwierdza, że rezultat wyborów prezydenckich wymyka się zero-jedynkowym ocenom.
Należało się pospieszyć, aby ciśnienie z wyborców do końca nie zeszło. Gdyńska lokalizacja okazała się strzałem w dziesiątkę. Trzaskowski wygrał tutaj miażdżąco, o ciepłe przyjęcie nie trzeba było się zatem martwić.