EDWIN BENDYK: – Czy pomysł wyodrębnienia Warszawy z Mazowsza i podziału regionu na dwa województwa ma sens? Prawo i Sprawiedliwość zapowiada, że w ten sposób chce dokończyć realizację dawnych politycznych obietnic.
PAWEŁ SWIANIEWICZ: – Przypomnę, że pomysł wraca, mówiło się o nim przed pięcioma laty i jeszcze dawniej, gdy PiS sprawowało władzę po raz pierwszy. Proszę mnie jednak nie pytać o sens polityczny, bo nie chcę się domyślać. Merytorycznie taki podział sensu nie ma.
Podaje się konkretny argument – Mazowsze jest najbardziej rozwarstwionym pod względem zamożności regionem w Polsce, a Warszawa ze swoim bogactwem zawyża średnią, co ma utrudniać pozyskiwanie środków unijnych.
Unia Europejska nie analizuje sytuacji ekonomicznej dla jednostek administracyjnych, jakimi są województwa, tylko dla jednostek statystycznych – tak się składa, że w Polsce województwa odpowiadają jednostkom NUTS2. Tak było i z Mazowszem do 2018 r., kiedy wszedł w życie podział na dwie części, stolicę z otaczającymi ją powiatami i resztę. Każda z nich ma status NUTS2, co powoduje, że kondycja Warszawy i reszty województwa analizowana jest oddzielnie, więc argument o niekorzystnym wpływie Warszawy na biedniejszych sąsiadów jest od dwóch lat nieaktualny.
Wyobraźmy sobie jednak, że zwyciężą argumenty polityczne, czyli rozdział województwa na część pisowską i nie. Jakie będą konsekwencje podziału?
Tak się składa, że jakiś czas temu przygotowywałem na zamówienie marszałka Mazowsza Adama Struzika szczegółową ekspertyzę w tej sprawie. Pokazuje ona wyraźnie, że Mazowsze bez Warszawy nie będzie w stanie zapewnić usług publicznych na podobnym do dzisiejszego poziomie. Nie będzie co prawda najbiedniejszym regionem w Polsce, spadnie jednak blisko końca tabeli.