Kraj

Napaść na tolerancję

Sprawa Margot i całego środowiska LGBT staje się symbolem walki tolerancji z przemocą państwa, atakującego tych, którzy mówią zaściankowi stanowcze nie.

Zwykły symbol tęczy nigdy nie znaczył tak wiele w czasach, kiedy tak niewielu wie cokolwiek o tolerancji. Publiczne roztrząsanie płci aktywistki Margot tylko pokazuje, jak płytko zanurzamy się w problemie, który jej dotyczy. Najbliższe dwa miesiące ma spędzić w męskim areszcie, choć czuje się kobietą. Samo to brzmi jak wyrok śmierci dla wrażliwca. Dla policji ważniejsze niż serce są jednak dokumenty. Zresztą, widząc, jak swobodnie mundurowi używają sobie teraz na demonstrantach i demonstrantkach, trudno oczekiwać, że czują coś więcej niż zew krwi. Ulice Mińska i Moskwy są jak nigdy podobne do tych warszawskich. Ale tam służby trzymają się korzeni i zamordystycznej tradycji, u nas – grają demokratów.

Margot musi ponieść karę za chwilę swojej słabości. Mnie i wielu innych też te dudniące głośniki busów ze zdjęciami płodów straszliwie wkurzały, ale ich nie dewastowaliśmy. Dziś to jednak drugorzędny problem. Sprawa Margot i całego środowiska LGBT staje się symbolem walki tolerancji z przemocą państwa, atakującego tych, którzy mówią zaściankowi stanowcze nie. Tu nie chodzi wyłącznie o prawa gejów, lesbijek czy osób transpłciowych, ale o prawa człowieka. Prawo do adwokata, prawo do intymności. Nagi przysiad – rób, nie dyskutuj!

Raport Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur przy RPO mówi jasno: wśród zatrzymanych byli ludzie, którzy, owszem, mieli przy sobie tęczowe torby, ale akurat wracali z zakupami ze sklepu. Nie znali powodu zgarnięcia ich z ulicy. Inni wspominali o biciu w policyjnych samochodach – dowody było widać na ich ciele. Do tego: nocne przesłuchania, prycze bez koca, zero jedzenia i wody. Nie trzeba, ale przypomnę: mówimy o Polsce, państwie należącym do UE, gdzieś w środku Europy, w szalonym 2020 r. Świeżo po wyborach. Co jest, do cholery, za zakrętem?

Polityka 33.2020 (3274) z dnia 11.08.2020; Komentarze; s. 7
Reklama