Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Wakacje z prezesem

Jarosław Kaczyński na Zalewie Szczecińskim. Jarosław Kaczyński na Zalewie Szczecińskim. Joachim Brudziński / Twitter
Kiedy żył Lech Kaczyński, to z nim i jego żoną prezes PiS spędzał wakacje.

Łukasz Szumowski w minionym tygodniu pływał po Wyspach Kanaryjskich luksusowym jachtem należącym do biznesmena i konsula honorowego Islandii. W tym czasie Jarosław Kaczyński przemierzał Zalew Szczeciński. Jak co roku w towarzystwie Joachima Brudzińskiego, pierwszego wiceprezesa partii, który relacjonował urlopową wyprawę na Twitterze. Towarzyszył im m.in. minister gospodarki wodnej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk, który niebawem skończy swój ministerialny rejs – przy okazji rekonstrukcji rządu prezes zlikwiduje jego resort. Obecny był też, już tradycyjnie, Czesław Hoc, koszaliński poseł PiS, wieloletni przyjaciel Brudzińskiego – ten skutecznie pilnuje, by Hocowi nie wyrosła w okręgu żadna konkurencja. Wspólne wakacje z prezesem są tego gwarancją.

Pogoda też nie była dla nich łaskawa, ale tym razem nie zdecydowali się założyć patriotycznych biało-czerwonych peleryn, które po wakacjach prezesa w 2017 r. stały się sprzedażowym hitem. Dawniej, kiedy jeszcze Kaczyński nie miał problemów z kolanem, wędrował po górach Beskidu Sądeckiego, czyli rodzinnych stronach Brudzińskiego.

„Joachim ma w Szczecinie bardzo sympatyczny krąg towarzyski wywodzący się z uniwersytetu. Spotykam się z nimi, kiedy jestem w tym mieście. Tam są dwie knajpki: jedna czysto studencka, druga półstudencka, prowadzone przez ludzi z uniwersytetu” – pisał Jarosław Kaczyński w książce „Polska naszych marzeń” w 2011 r. I dodawał: „To takie miejsce, gdzie przed tragedią smoleńską miło spędzało się czas. A teraz takie miejsca są już czymś innym, niż były, ale mimo wszystko, gdy jestem w Szczecinie, odwiedzam je. Nie chcę odmawiać, chociaż wiem, że powrotu do świata sprzed 10 kwietnia 2010 r. dla mnie nie ma. Ale coś mnie tam ciągnie, jest tam jakiś specyficzny nastrój, który pozwala mi przez chwilę być jakby przed tym strasznym dniem.

Polityka 36.2020 (3277) z dnia 01.09.2020; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 9
Reklama