Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Małopolska w obliczu katastrofy. Rekordy zakażeń, brakuje łóżek

Pod krakowskimi punktami pobrań ustawiają się gigantyczne kolejki. Pod krakowskimi punktami pobrań ustawiają się gigantyczne kolejki. Jarek Praszkiewicz / Forum
W ciągu tygodnia dzienna liczba zakażeń w wojewódzwie wzrosła czterokrotnie: z 440 do ponad 1,7 tys. Władze Krakowa mówią o nadchodzącej tragedii. Wojewoda zdecydował o zwiększeniu liczby łóżek, ale lekarze mówią: – Co z tego, że będą łóżka, jak nie ma komu leczyć?

Nikt nie wie, dlaczego liczba chorych na covid-19 tak gwałtownie wzrosła akurat w Małopolsce. Krakowski Szpital Uniwersytecki, który decyzją wojewody małopolskiego Łukasza Kmity został przekształcony w placówkę jednoimienną, wprowadził dzienny limit wymazów od pacjentów z podejrzeniem zakażenia kierowanych przez lekarzy POZ – 160. Decyzja tłumaczona jest możliwościami diagnostycznymi laboratoriów. W środę rano służby wojewody informowały, że w Małopolsce na 1359 łóżek dla pacjentów z covidem zajętych było 942, ale na 109 respiratorów już 88. Tego samego dnia krakowski urząd miejski zamknął wszystkie swoje punkty dla petentów. Władze miasta zdecydowały o całkowitym przejściu na obsługę zdalną.

Podkast „Polityki”: Jak działają modele matematyczne i co mówią o pandemii

Łóżka można postawić, ale kto przy nich stanie?

Po południu, po naradzie wojewody z prezydentami miasta, podjęto kolejną decyzję: w pustych budynkach po starym szpitalu uniwersyteckim, który przeniósł się do nowej siedziby, zostaną uruchomione nowe miejsca dla chorych. Pracujący w tym szpitalu Grzegorz Siwek, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów, mówi jednak wprost: – Możemy tych łóżek nastawiać jeszcze wiele, ale i tak rozbijemy się o zasadniczą kwestię – kto będzie przy tych łóżkach pracować?

W środę w Małopolsce odnotowano 911 nowych przypadków zakażeń koronawirusem. 87 proc. z nich to zakażenia rozproszone, a więc takie, przy których nie da się ustalić źródła.

Reklama