Kraj

Po prostu zapytaj

Chciałyśmy rozmawiać, ale nikt nie słuchał. Niewidzialne kobiety zaczęły krzyczeć.

Większość publicystów i internetowych komentatorów od kilku tygodni próbuje odnaleźć się w nowej, kobiecocentrycznej, rzeczywistości. Jedni gromią i grożą palcem, że protesty związane z wyrokiem Trybunału są niepoważne, infantylne lub – przeciwnie – krwawe i anarchistyczne. Drudzy przybierają pozę strapionego dziadzia, który skubiąc siwą brodę, martwi się o losy świata, w którym kobiety mażą sprejem po kościołach i skrobią się na potęgę. Jeszcze inni marginalizują problem, bo skoro ich nie dotyczy, to jest nieistotny (gdyby mężczyźni zachodzili w ciążę, aborcja byłaby legalna). Są i tacy, którzy chcieliby zakumplować się z protestującymi, ale nie umieją i robią nieustanne szpagaty między gadaniem o kompromisie, oburzaniem się a popieraniem prawa do wyboru. To jak to w końcu jest? Prawa reprodukcyjne czy wasze widzimisię?

Strajk kobiet obnażył nie tylko problem wiecznego pouczania i objaśniania świata przez mężczyzn (mansplaining), ale i punkt odniesienia. Nie wiadomo, jak to się dzieje, ale zawsze jest nim mężczyzna. Podmiot „męski, jeśli nie zaznaczono inaczej”, jak pisze w książce „Niewidzialne kobiety” Caroline Criado Perez, jest wzorcem z Sèvres. Męskie doświadczenie, miara, perspektywa i oczywiście słuszny pogląd na wszystko ma być uniwersalnym horyzontem. Zawężenie pola widzenia do jednostronnego oglądu sytuacji pozbawia głosu wiele grup społecznych.

Jak temu przeciwdziałać? Zapełnić gremia kobietami, poznać ich punkt widzenia. Posłuchać, porozmawiać o ich doświadczeniach. Kiedy mowa o aborcji, wysłuchać osób z macicą. Ci, którzy nazywają się sojusznikami i robią sobie selfie w czasie blokady miasta, mogliby wyhamować z własnymi opiniami i oddać pole bezpośrednio zainteresowanym. Dotyczy to tak „liberalnych” mediów, które uparcie sądzą, że pytanie Tomasza Terlikowskiego o cokolwiek ma sens i jest „dziennikarską obiektywnością”, jak i tych, którzy wciąż nie potrafią zrozumieć, że można się czasem zamknąć.

Polityka 48.2020 (3289) z dnia 24.11.2020; Felietony; s. 86
Reklama