Obywatele 80+ okazali się bardzo zainteresowani szczepieniami. W ciągu pierwszych godzin (mogli się zapisywać od północy 15 stycznia) telefonicznie zarejestrowało się ponad 130 tys. osób, a ponad 400 tys. osób przesłało mailem zgłoszenie chęci zaszczepienia. To nawet co trzecia osoba spośród 1,7 mln uprawnionych 80-latków. System telefoniczny nie wytrzymał pierwszej próby. Choć dla większości seniorów ta formuła była jedyną technicznie dostępną, tysiące osób dzwoniących w ogóle nie mogło się połączyć, a potem słyszało komunikat, że przed nimi czeka więcej niż 50 osób i dlatego rozmowa musi zostać rozłączona. Automatyczna sekretarka zapewniała, że niedługo ktoś do nich zadzwoni, ale nikt nie dzwonił.
Bardziej zapobiegliwi kilka dni przed „godziną zero” zorientowali się, że już można – m.in. za pośrednictwem banków – zakładać sobie profile zaufane. Od północy 15 stycznia również przez te profile można było zapisać się na szczepienie. Szturmującym internet chwilę zajęło zorientowanie się, że jeśli zaznaczą punkt „Wybierz dowolny dostępny termin”, przeładowany system się wywróci, i że dopiero wpisanie konkretnego dnia i przedziału godzin daje szanse powodzenia. Po kilkunastokrotnym wstrzeleniu się w okienka, które jednak okazywały się „właśnie zajęte przez kogoś innego”, zdobywali termin. Najsmutniejszy był widok starych ludzi, którzy, ponieważ nie potrafili zarejestrować się w inny sposób, w nocy ustawiali się w kolejkach przed punktami szczepień i stali tam przez wiele godzin.
Wytyczne Ministerstwa
Kłopoty z wpisaniem się do systemu miały też same punkty szczepień, które o godz. 14 w przeddzień daty zapisu dowiedziały się, że muszą sporządzić grafiki. To na ich podstawie ministerstwo tworzyło bazy danych dostępnych terminów szczepień.