Żyjemy w zawieszeniu już prawie rok. Trudno planować, trudno odkleić się od rozmów na ten temat. Spotykamy się ze sobą rzadko, mrużymy oczy znad maseczek i staramy się przekazać nimi wszelkie emocje. Zadie Smith w ekspresowo napisanym i wydanym zbiorze esejów „Przebłyski” zastanawia się nad wpływem izolacji społecznej na psychikę. Wyjałowienie, alienacja, rozpad więzi. Dziś rejestruje się już wyraźny wzrost przyjmowania antydepresantów, kolejki do porad psychologicznych i psychiatrycznych. Coraz bardziej zawieszone w próżni jest też Pokolenie P – pandemicznych dzieciaków przechodzących płynnie z lekcji online na randkę online. Czy łatwo przyjdzie im powrót do tradycyjnej formy kontaktów? A może nie będzie już potrzebna, skoro zamiast jechać na drugi koniec miasta, można pogadać w piżamie przed ekranem.
Jako pisarki mogłybyśmy bawić się w profetyczne wizje i wieszczyć upadek społeczeństwa, jakie znamy. Ale co nam to da? Wyrosłyśmy z licealnych dołów, które służyły umartwianiu się. Jako dorosłe osoby nosimy na barkach rodzinę, siebie, a często i innych potrzebujących wsparcia. Nie stać nas na marudzenie. Piszemy, komentujemy, zżymamy się i wściekamy. Musimy jednak wierzyć w zmianę. Inaczej nie marzłybyśmy na Strajkach Kobiet i nie podpisywały kolejnej petycji w sprawie.
Andrzej Leder w ostatnim numerze magazynu „Pismo” apeluje o „radykalną nadzieję”. Uważa, że aktualnym wyzwaniem jest próba wymyślenia takiego świata, który będzie zupełnie inny, a nie „powrotem do tego, który znamy”. Skoro pandemia jest między innymi efektem przemieszczania ekosystemów, naruszeniem zasobów genetycznych, uwypukleniem złego systemu opieki zdrowotnej czy rynku pracy, to należy pomyśleć – i nie bać się marzyć – o takim świecie, który w sytuacjach kryzysu nie wpadnie w czarną dziurę lub chaos à la szczepienia w Polsce, tylko będzie szybko reagował.