Wniosek został złożony 16 lutego. O co dokładnie chodzi prof. Manowskiej? Według niej niekonstytucyjne mogą być podstawowe definicje wykorzystane w ustawie o dostępie do informacji publicznej, m.in. „władze publiczne”, „osoby pełniące funkcje publiczne” oraz „związek z pełnieniem funkcji publicznych”. Zdaniem sędzi są zbyt ogólne, przez co „w sposób nieuprawniony poszerzają rozumienie podmiotów obowiązanych do udostępnienia informacji publicznej”. Dość zastanawiające, że według pierwszej prezes Sądu Najwyższego niezgodne z konstytucją mogą być użyte w ustawie terminy, które… występują też w konstytucji.
Czytaj też: 10 największych afer PiS
Od dwóch miesięcy czekam na informację
Małgorzata Manowska ocenia, że za niekonstytucyjne powinny być uznane przepisy, które nakładają na władze obowiązek udostępniania informacji „o osobach pełniących funkcje publiczne, mające związek z pełnieniem tych funkcji” także w odniesieniu do informacji prywatnych. Zarzuca też, że obecne regulacje nie pozwalają zweryfikować, jaki jest interes osoby lub organizacji, która domaga się informacji.
Jeśli Trybunał podzieli to stanowisko, stworzy kolejne – i uniwersalne – wytrychy do nieudzielania informacji, z czym i tak od dawna mamy problem. Obywatele, wśród nich dziennikarze i działacze organizacji pozarządowych, już na mocy obecnej ustawy nie są w stanie uzyskać wiadomości nawet o najściślej rozumianym funkcjonowaniu organów władzy publicznej. Wyznanie z własnego doświadczenia kontaktów z Ministerstwem Edukacji i Nauki (wcześniej Edukacji Narodowej): od dwóch miesięcy czekam na informację, kto jest powołanym przez Przemysława Czarnka pełnomocnikiem ds.