Kilka niezbędnych inicjatyw w czasie trzeciej fali pandemii udało się naszym dzielnym mydlinom wypienić, a nawet ogłosić publicznie. Aktywa Jacka Sasina nie biorą się znikąd. Oto podpisał on dokument zapowiadający budowę 6-metrowego łuku triumfalnego w Tomaszowie Lubelskim. Ma on upamiętnić pierwszą rocznicę 100-lecia Bitwy Warszawskiej. Taka patriotyczna okazja przeszła panu wicepremierowi przez przedpokój i on jej nie popuści. Ciekawe, kto łuk będzie budował i kto dostarczy beton. Jasne, że Daniel O. Nie, nie Olbrychski. Sasin wyjaśnił krótko: pomnik ma przypominać o naszej wielkiej historii, dzięki której „będziemy trwać, nie roztopimy się w jakiejś ogólnonarodowej, ogólnoetnicznej magmie europejskiej”. Piękne słowa. Z zagranicznych komentarzy można było wysnuć wniosek, że ogólnoetnicznej magmie poszło w pięty. Łuk niewątpliwie stanie się ozdobą Tomaszowa, a nawet całej Polski. Najcenniejszym lekiem wzmacniającym naród i przestrogą dla kolejnych wirusów – z nami nie zaczynajcie.
Nie ma szczęścia Lubelszczyzna. W lipcu 1944 r. w niedalekim Chełmie rozlepiono na murach i ogłoszono spreparowany w Moskwie manifest PKWN. Wystartowało ciasto drożdżowe PRL. Przysmak ten żuliśmy przez 35 lat.
Ludzie najbliżsi Andrzejowi Dudzie puścili ostatnio wiadomość, że prezydent śpi ze szpadlem pod łóżkiem. Gdziekolwiek w Polsce trzeba uroczyście zasadzić jakieś drzewo, to nie ono czeka na niego, tylko on na nie. Tak też było ostatnio, podczas Międzynarodowego Dnia Lasów. Drzewa, które sadzi Duda, nigdy nie są przypadkowe, o czym informuje w specjalnym komunikacie Kancelaria Pałacu Namiestnikowskiego. Podstawowym kryterium jest „znaczenie biocenotyczne gatunków oraz sprzyjanie bioróżnorodności, stwarzanie najlepszych warunków dla zwierząt, urozmaicanie krajobrazu oraz funkcja pielęgnacyjna i nektarodajna”.