W sobotę, 15 maja przez ponad dwie godziny liderzy Zjednoczonej Prawicy opowiadali, jak wspaniale i szybko rozwinie się Polska, gdy tylko w życie wejdzie Polski Ład – nowy wyborczy program koalicji rządzącej. Piątka mówców: Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, marszałek Sejmu Elżbieta Witek oraz szefowie partii sojuszniczych Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro – podpisali też deklarację, że dają gwarancję realizacji tego programu.
„Polski Ład ma zrealizować polskie aspiracje, a może coś trudniejszego, polskie marzenia” – mówił prezes PiS, który jako pierwszy wystąpił na sobotniej konwencji. Któryś już raz padły obietnice, że Polska dogoni pod względem poziomu zamożności państwa zachodnie. W 2030 r. polskie PKB per capita ma się zrównać ze średnią unijną (dziś to 77 proc.).
Polska solidarna kontra liberalna
Polskiego Ładu nie sposób streścić. Nie grzeszy on klarownością ani zwięzłością, projektów ustaw nie ma, a szczegóły będą jeszcze dopracowywane. Rząd ma przyjąć kluczowe projekty do września 2021 r.
Trzeba wszakże przyznać: rozmach jest. Rządzący chcą odbudowywać zamki i budować boiska, baseny i świetlice; gwarantować wkład własny dla ubiegających się o kredyt mieszkaniowy; uchwalić ustawy o artystach zawodowych oraz o rodzinnych gospodarstwach rolnych; zwiększyć nakłady na ochronę zdrowia i ułatwić dostęp do badań prenatalnych; uprościć procedury budowy domów do 70 m kw., a także zainwestować w wyrównywanie szans edukacyjnych poprzez dodatkowe zajęcia dla uczniów. Ma być więcej autostrad, obwodnic, godzin historii w szkołach i nowe muzeum „żołnierzy niezłomnych”. Wedle rządowych szacunków program do 2030 r. pochłonie ok. 650 mld zł.
Pomysły w miarę dopracowane mieszają się z mglistymi obietnicami.