Inflacja będzie czasem mniejsza, czasem większa, ale zawsze jakaś. Byłoby dziwne, gdyby jej nie było. Pan Glapiński ostrzegał przed deflacją, ale nie mówił, że na pewno nastąpi. I nie pomylił się, co dowodzi jego wysokich kompetencji.
Od 1 lipca podatki od dochodów osobistych znów rozliczamy po nowemu. Zamiast Polskiego Ładu, który wprowadził sporo zamieszania i został totalnie skrytykowany, obowiązuje ustawa Niskie Podatki. Budżet straci na nich tylko w tym roku 6,8 mld zł.
Osiągnięcia rządu PiS są bardziej iluzoryczne niż rzeczywiste, a więc pozostaje namolne puszenie się własnymi dokonaniami, bardzo często polegające na minimalizowaniu porażek lub nawet przedstawianiu ich jako zwycięstw.
Polski Ład obciąża premiera, ministra finansów, jego zastępców oraz inne osoby wnoszące „twórczy wkład” w tę stertę papierów. Urzędniczy aparat wykonawczy robił, co mu kazano. Czy można tę hucpę wybaczyć?
Dziś nawet szczególnie zamożni panowie z niepracującą żoną, czyli model akceptowany przez patriarchalny rząd, podatku nie zapłacą. Samotna matka zarabiająca trochę ponad 3 tys. będzie płacić niemal równie hojnie co życiowi soliści.
Pasuje tu parafraza stwierdzenia z „Przygód dobrego wojaka Szwejka”. Kucharz Jurajda rzekł: „Byt to niebyt, a niebyt to kształt”. Analogicznie: „Dobra zmiana to ruch, a ruch to bezruch”.
Mimo bijącej rekordy inflacji przez wiele tygodni, bo od 7 lutego, Polska nie miała ministra finansów. We wtorek nominację z rąk prezydenta Andrzeja Dudy otrzymała Magdalena Rzeczkowska, do tej pory szefowa Krajowej Administracji Skarbowej.
W sumie w 2021 r. do kasy PiS wpłynęło 25 mln 627 tys. zł. Od swoich członków i sympatyków partia zebrała 2 mln 763 tys. zł. Same wynagrodzenia dla pracowników pochłonęły 4 mln 245 tys. zł, a z całej tegorocznej subwencji wydano ponad 18 mln zł.
Rząd ogłasza kolejną zmianę w „Polskim Ładzie” – przedsiębiorcy, którzy wcześniej zmienili formę opodatkowania, będą mogli zrobić to znowu – w trakcie roku podatkowego.
Rząd wprawdzie zapewnia, że jeśli ktoś straci na nowej podatkowej grandzie, to mu to zostanie oddane, ale korzystając ze starego dowcipu o PRL: jeśli partia mówi, że nie da, to nie, a gdy mówi, że da, to mówi.