Tną w Augustowie
Wycinka lasów w Augustowie. Protestują ekolodzy, samorządowcy, nawet część radnych PiS
Podlaski kurort spodziewa się jednego z najlepszych sezonów letnich w historii, swoje robi pandemiczna ostrożność nakręcająca zainteresowanie wakacjami w kraju. Tym większe zaskoczenie budzi działalność leśników, którzy zintensyfikowali wycinki w granicach miasta. Pod topór poszły drzewa przy dworcu kolejowym; ponadhektarowe zręby pojawiły się obok plaży Królowa Woda nad objętym strefą ciszy jeziorem Sajno; spore rębnie – w pasie oddzielającym osiedle Borki od jeziora Niecko i na półwyspie Dąbek, w sąsiedztwie willi, w której bywał prezydent Ignacy Mościcki. Cięto też nad jeziorem Białym, a nowe tablice o zakazie wstępu w związku z rychłą ścinką stanęły przy drodze do Studzienicznej.
Augustów ma dziewięć jezior, dwie rzeki, dwa kanały i ponad 2,5 tys. ha lasów; na powierzchni jednej trzeciej miejscowości administrują nie lokalne władze, ale Lasy Państwowe. Znikające drzewa łączą augustowian ponad podziałami; w protest włączyły się regionalne organizacje chroniące środowisko, branża turystyczna, bartnicy z Bractwa Bartnego i samorządowcy – choć tu rozłam zarysował się wśród radnych PiS, gdy część z nich zagłosowała za uchwałą wzywającą leśników (nadzorowanych przez ministra środowiska) do opamiętania. Stanowisko nadleśnictwa sprowadza się do zapewnienia, że ciąć musi, bo tak każe plan urządzania lasu na lata 2015–24; zresztą był konsultowany i nikt obecnie podnoszonych obiekcji nie zgłaszał.
– Zorganizowane przez nadleśnictwo konsultacje w tej sprawie ograniczyły się do godzinnej prezentacji gotowego dokumentu, kilkusetstronicowego i napisanego językiem niezrozumiałym dla laików – mówi burmistrz Mirosław Karolczuk. – Będziemy domagać się jego aktualizacji i wstrzymania zamierzonych cięć. Las jest naszym dziedzictwem, sosnowe olejki eteryczne to nasze ogromne bogactwo.