Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Między trzecią i czwartą

Właśnie teraz trzeba tej władzy otwarcie i publicznie stawiać opór.

Uliczne protesty nie skłonią Jarosława Kaczyńskiego do wycofania się z lex TVN; PiS ma już wyćwiczoną taktykę przeczekiwania, ignorowania nawet największych demonstracji. Dopóki są pokojowe, są dla władzy niegroźne, a w Polsce żadna, choćby bardzo radykalna w słowach manifestacja, nie była agresywna. Jeśli już, to raczej manifestujący spotykali się z przemocą. Utarło się więc po stronie antyPiSu przekonanie o małej skuteczności publicznych protestów. Donald Tusk, który szybko znów stał się centralną postacią opozycji, uważa jednak inaczej. W ubiegłotygodniowym wywiadzie dla POLITYKI wyraźnie zasugerował potrzebę powrotu do gorętszej, także ulicznej polityki. „Im silniejsza presja społeczna, tym większa gotowość władzy do respektowania reguł” – mówił – przy okazji studząc nieco nadzieję na zdecydowane interwencje Zachodu w obronie polskiej demokracji. Pewnie tu ma rację, choć nasze kilkuletnie doświadczenia z rządami PiS wskazują, że najskuteczniejsza jest synergia, połączenie dwóch presji – wewnętrznej i zewnętrznej. Tak jak to obserwujemy teraz.

Zapewne wymiar sprawiedliwości dawno byłby już spacyfikowany, gdyby nie imponujący, inteligentny opór środowiska sędziowskiego – ale też ten opór nie miałby wielkich szans, gdyby nie jednoznaczne poparcie unijnych instytucji. Po ostatnim orzeczeniu TSUE wyraźnie zniecierpliwiona Komisja Europejska dała rządowi czas tylko do 16 sierpnia na decyzję o rozwiązaniu, bezprawnie ustanowionej do karania sędziów, Izby Dyscyplinarnej SN. Pierwsze reakcje obozu władzy były zgodne z buńczucznymi deklaracjami Zbigniewa Ziobry „Izba albo śmierć”.

Polityka 33.2021 (3325) z dnia 10.08.2021; Przypisy; s. 6
Reklama