Zwłoki trzech osób, najprawdopodobniej cudzoziemców, które zmarły z powodu wychłodzenia organizmu, znaleziono w miniony weekend w podlaskiej części stanu wyjątkowego – podała w niedzielę wieczorem straż graniczna. Wcześniej media podały informację o odnalezieniu, 10 km od granicy z Litwą, zwłok Irakijczyka, dwóch jego towarzyszy trafiło do szpitali w Suwałkach i Augustowie.
Odpowiedzialność za te zdarzenia polskie władze przypisują Białorusi. „Mamy do czynienia z dobrze zorganizowaną akcją, reżyserowaną w Mińsku i Moskwie” – powiedział premier Mateusz Morawiecki podczas poniedziałkowej konferencji prasowej. I zapowiedział, że sprawy zgonów na terenie stanu wyjątkowego szczegółowo zbada prokuratura.
Według oficjalnych danych straży granicznej od początku września, a więc od momentu obowiązywania stanu wyjątkowego, odnotowano już ok. 4 tys. nielegalnych prób przekroczenia polsko-białoruskiej granicy – to więcej niż przez cały sierpień (3,5 tys.). Nietrudno zorientować się, że skuteczność mającego już 80 km obronnego płotu min. Błaszczaka jest raczej niewielka.
Działacze organizacji pozarządowych oraz mieszkańcy strefy wciąż donoszą o grupach cudzoziemców, którym udaje się przedostać przez zieloną granicę, a nawet poza obręb stanu wyjątkowego. Migranci przecinają zasieki z drutu i ukrywają się w lasach. Często są to osoby, które na teren Polski dostawały się już wielokrotnie. Do tej pory straż graniczna radziła sobie z problemem, dokonując nielegalnych push-backów, czyli odwożenia zatrzymanych cudzoziemców na granicę bez wszczynania jakichkolwiek procedur. W ostatni piątek rząd te praktyki zalegalizował.
Sejm uchwalił nowelizację ustawy o cudzoziemcach zakładającą, że cudzoziemiec, który nielegalnie przekroczył granicę zewnętrzną UE, będzie zobowiązany do opuszczenia terytorium RP i objęty czasowym zakazem wjazdu do Polski i państw Schengen.