Początek każdego roku szkolnego to czas nowelizacji statutów szkolnych. W tym roku zmiany w niektórych placówkach zaskakują, bo wprowadzają nowy bat na uczniów i uczennice. W jednej z krakowskich podstawówek do statutu wpisano, że „ubiór szkolny ma nie urażać uczuć patriotycznych, religijnych i moralnych”. – W zależności od wychowania i wieku określenia te mogą być rozumiane w skrajnie odmienny sposób przez różne osoby. Są na tyle nieostre, że w praktyce mogą oznaczać, że dzieci będą karane za np. koszulki z motywami halloweenowymi czy z Harrym Potterem – mówi Małgorzata z Krakowa, której dziecko uczy się we wspomnianej szkole. Nie chce podawać jej nazwy, bo wciąż ma nadzieję na usunięcie nowych zapisów.
W Szkole Podstawowej nr 312 w Warszawie do statutu we wrześniu dopisano, że „ubiór nie może zawierać nadruków prowokacyjnych i obraźliwych, wywołujących agresję, popierających zbrodnicze ideologie, jak również wzorów kojarzących się z takimi elementami”. – Zapytałam wychowawcę mojej córki, kto będzie decydował o tym, czy coś jest agresywne i jakie będą konsekwencje niedostosowania się. Co, jeśli jedna z uczennic będzie chciała nosić w bluzce przypinkę z tęczą czy błyskawicą, a nauczyciel będzie miał po prostu inny światopogląd? – dopytuje Karolina, której syn uczy się w tej szkole.
Za niedostosowanie się do przepisów uczniom grożą niższe oceny z zachowania. Uwagi może wpisywać do dziennika każdy nauczyciel. Prawo oświatowe dopuszcza regulowanie ubioru, ale nie wyglądu; zaś samo regulowanie ubioru nie może w sposób arbitralny naruszać praw i wolności obywatelskich. Tyle teoria. W praktyce jednak statuty szkolne zatwierdza rada szkoły, a więc dyrektor i nauczyciele, o znalezienie większości w takich kwestiach trudno, a zmianę musi zatwierdzić na końcu tej drogi jeszcze kuratorium.