Może nawet zdobędziemy pierwsze miejsce na świecie w osiągniętej liczbie zgonów z powodu tej choroby. Minister zdrowia zapewnia jedynie, że „horyzont łóżek” zawsze możemy powiększyć. W tym samym czasie obłąkani katolicką ideologią posłowie, Ordo Iuris i inne tego typu organizacje chętnie przepchnęliby przez Sejm całkowite ubezwłasnowolnienie kobiet. Już teraz mówią one, że boją się zachodzić w ciążę. Wieści ze szpitali są straszne – w Białymstoku lekarze podjęli decyzję, że dziecko bez czaszki musi się urodzić, choć nie ma najmniejszych szans na życie. Wkrótce zresztą PiS otworzy Instytut Rodziny i Demografii (budżet na rok: 30 mln zł) z prokuratorskimi uprawnieniami, który zarejestruje każdą ciążę i stosowaną metodę antykoncepcji, by przekazać te informacje Ziobrze. On na pewno będzie wiedział, co z tym zrobić. Tymczasem chorzy na nowotwory, odsyłani na „przeczekanie” covidu, żebrzą w klinikach o pomoc. W wielu przypadkach wiedzą, że skazuje się ich na śmierć. Prezydencki fundusz zdrowotny (2 mld zł rocznie), dumnie powołany wiosną 2020 r., okazuje się, nie wydał ani złotówki na pomoc pacjentom. To kolejna kompromitacja głowy państwa (oczywiście używam eufemizmu). Tuż po tej, gdy oświadczył u Kurskiego, że nie ma co walczyć z narodowymi cechami charakteru Polaków, więc sprzeciwia się obowiązkowym szczepieniom. Niemoc państwa – jak widać – rządzący sankcjonują na różne sposoby.
Tylko emerytowany zbawca narodu nie daje się zbić z pantałyku. Jest ponad dotkliwą codzienność Polaków. Nękają nas zachodnie wiatry, Europa szantażuje, zawłaszcza suwerenność naszej ojczyzny. A tu przecież IV Rzesza już szczerzy swoje germańskie zębiska – mówi ten Wernyhora od siedmiu boleści. I w Warszawie, 80 lat temu startej na proch i pył przez Hitlera, organizuje jakiś neofaszystowski closed meeting.