Pożarłyśmy się. Poszło o rolę języka w wyrażaniu sprzeciwu wobec oponentów.
Grażyna uznała, że są granice politycznej poprawności. Skoro Lasy Państwowe wycinają stare drzewa, chociaż obiecały, że tego nie zrobią, trzeba walić prosto z mostu, co się o nich myśli, i to językiem, który oni rozumieją. Sylwia darła szaty w imię poszanowania „równościowego mówienia”. Zagotowało się, jak to w starym, dobrym małżeństwie.
Strategia, zszargane nerwy, a także pochodzenie – i takie tematy wypączkowały z naszego sporu. Niedawno przez kraj przetoczyła się dyskusja na temat klas społecznych, losu chłopów pańszczyźnianych oraz roli szlachty.
Polityka
4.2022
(3347) z dnia 18.01.2022;
Felietony;
s. 87