A zwłaszcza prezentowany w związku z nią slajd, który przypomina, że w szpitalu uniwersyteckim uczą się studenci z całego świata i apeluje do pacjentów: „Jeśli nie wyrażacie zgody na zbadanie przez studenta obcokrajowca, powiedzcie o tym z szacunkiem”.
Wiadomo, że nie każdy pacjent, jako Polak i katolik, ma ochotę być badany przez studenta obcego pochodzenia, zwłaszcza że często są to osoby czarne, brązowe lub żółte, co może tego pacjenta obrażać. Według pomysłodawców kampanii kontaktów z taką osobą jako Europejczycy mamy prawo odmawiać, ale powinniśmy to robić w sposób delikatny – bez niepotrzebnego wytykania tej osobie niepolskiego wyglądu, obrażania jej matki, obrzucania wyzwiskami, wykrzykiwania, żeby zabierała łapy, plucia na nią, poszturchiwania czy atakowania niebezpiecznym narzędziem.
Nasza irytacja jest zrozumiała, ale starajmy się wyrazić ją z szacunkiem i empatią, przypominając takiemu studentowi, że jest w Polsce, a nie u siebie w Afryce, i że jako Polacy nie życzymy sobie, aby ktoś taki jak on kazał się nam rozbierać, zaglądał nam do gardła, uszu czy jeszcze niżej.
Tak jak twórcy kampanii uważam, że szacunek i empatia po prostu się studentom obcokrajowcom należą. Zwłaszcza że studiując w Polsce, nie mają lekko i na szacunek w codziennych relacjach nie zawsze mogą liczyć. Niestety, nie każdego Polaka jadącego z osobą ciemnoskórą tramwajem czy autobusem stać na to, żeby odnieść się do niej z szacunkiem i w kulturalnej formie przypomnieć, że w Polsce mówi się po polsku, dlatego lepiej, żeby wysiadła, zanim stanie się jej coś złego. A gdy taka osoba poprosi nas o pomoc – odmówić jej uprzejmie i z szacunkiem, oddalając się w przyjaznym milczeniu.
Uważam zresztą, że empatia i szacunek należą się nie tylko ciemnoskórym studentom medycyny, przez których jako pacjenci nie mamy ochoty być badani.