Śledzimy śledzących
Szef senackiej komisji dla „Polityki”: Pegasus jest narzędziem totalnym
MALWINA DZIEDZIC: – Dowiedzieliśmy się właśnie o kolejnych inwigilacjach: tym razem na bezprecedensową skalę. Mówi się nawet o 7300 atakach na ponad 500 urządzeń kontrolerów NIK. Władza zaprzecza, twierdzi, że to zagrywka ze strony Mariana Banasia. Kierowana przez pana komisja będzie próbowała to wyjaśnić?
MARCIN BOSACKI: – Rozmawiamy tuż po ogłoszeniu tej rewelacji, zanim więc sformułujemy jednoznaczne wnioski, musimy uzyskać jej potwierdzenie. Taka skala inwigilacji Pegasusem wydaje się wręcz nieprawdopodobna. Ale nawet gdyby inwigilowano kilku kontrolerów NIK, byłby to niewiarygodny skandal. Kontrolowani inwigilujący kontrolujących... I bez tego już wiemy, że używający w Polsce Pegasusa przez lata byli pewni, że tego narzędzia nie można wykryć. Dlatego byli tak bezczelni.
Jakie są najważniejsze ustalenia z dotychczasowych prac komisji?
Po tych trzech tygodniach wiemy dużo więcej o tym, jak działa państwo PiS. Jak inwigiluje, kompromituje, zastrasza. Pegasusa, który jest narzędziem totalnym, niezwykle inwazyjnym, bo pozwala nie tylko podsłuchiwać, ale i włączać kamerę, ściągać dane czy też rozsyłać zmanipulowane treści, używano niemal wyłącznie wobec przeciwników politycznych, a precyzując: wobec tych, których władza uznała za zagrożenie. Nie da się tej inwigilacji pogodzić z polskim prawem. W przeciwieństwie do większości innych państw, które używają tego oprogramowania, u nas 99 proc. tzw. oczek, czyli strzałów Pegasusem, było wykorzystywane wewnętrznie: do słuchania polityków, prokuratorów czy publicystów. Na świecie z Pegasusa korzysta się głównie „na zewnątrz”, czyli do podsłuchiwania wrogów danego państwa, terrorystów, innych wywiadów bądź grup przestępczych. Były oczywiście przypadki używania Pegasusa wewnętrznie – np.