Wojna w Ukrainie wzbudziła wielkie społeczne emocje. Ta najbardziej bieżąca dotyczy losu Ukrainy i jej obywateli, i tego, jak świat i Polska mogą im pomóc w sytuacji brutalnej agresji ze strony Rosji. Zadaliśmy pytanie zasadnicze, w pewnym sensie bezkompromisowe, ale prawdziwe: czy NATO, w tym Polska, powinno aktywnie, zbrojnie, z pomocą wojska, pomóc Ukrainie pokonać wroga? Wyszliśmy z przekonania, że wszelkie zacieranie istoty problemu w postaci „zamknięcia nieba”, „misji pokojowych NATO” czy „częściowej obecności” to falsyfikacje, gdyż skuteczna misja i tak musiałaby mieć za sobą militarną siłę i dopuszczałaby zbrojne starcie z Rosją choćby tylko w formie obrony. A wtedy możliwy byłby odwet. Na tak postawione pytanie 27 proc. respondentów odpowiedziało „zdecydowanie tak”, a 23 proc. „raczej tak”, czyli w tej sprawie połowa jest „za”, jak w wielu innych kwestiach w Polsce. Druga połowa dzieli się na w sumie 37 proc. przeciw zbrojnej pomocy i 13 proc., którym „trudno powiedzieć”.
Walczyć z Rosją
Ścierają się tu najprawdopodobniej dwa motywy: chęć przerwania wojennych mordów i zachowania suwerenności Ukrainy, i drugi: lęk przed możliwym odwetem putinowskiej Rosji, być może także jądrowym, z którym zawsze trzeba się liczyć. Odliczając niezdecydowanych, widać, że idea aktywnego militarnego wsparcia Ukrainy ma przewagę. Jest ona jeszcze wyraźniejsza w badaniu pracowni United Surveys dla RMF, gdzie pytano jednak o bliżej nieokreśloną misję pokojową – tę ideę wsparło 59 proc. respondentów. Czyli jasno określony, ewentualny zbrojny charakter interwencji i narażenie się na odwet ma jednak pewną siłę powściągania emocji.
Za militarną interwencją wojsk NATO opowiadają się dwukrotnie częściej osoby z wykształceniem podstawowym niż wyższym, bardziej z regionu zachodniego Polski (szczególnie z województwa zachodniopomorskiego) – być może z powodu większej odległości od wschodniej granicy.