Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Wysyp szpiegów

Wysyp rosyjskich agentów. Strach z domu wyjść

Czasy mamy takie, że wychodząc z domu, człowiek nie wie, czy nie natknie się na ruskiego agenta.

Pełno ich wszędzie; podającego się za hiszpańskiego dziennikarza Pablo Gonzalesa ABW złapała w Przemyślu, niejakiego L. ujęto w Archiwum Urzędu Stanu Cywilnego m.st. Warszawy, 45 szpiegów udających dyplomatów wykryto w rosyjskiej ambasadzie, zaś Mateusza Piskorskiego, lidera prorosyjskiej partii Zmiana, zdemaskowano w bezpośrednim otoczeniu Agaty Kornhauser-Dudy, gdy jako tłumacz uczestniczył pod Wyszkowem w jej spotkaniu z uchodźcami z Ukrainy.

Skuteczność ABW w wyłapywaniu rosyjskich agentów robi wrażenie, zważywszy, jak sprytni potrafią oni być w stwarzaniu wrażenia, że nie są agentami. Szczególnie przebiegły jest Gonzales, który w swoich tekstach, zamiast otwarcie chwalić imperialną politykę Kremla, dla zmyłki porusza problemy praw człowieka, wspiera osoby zaangażowane w pomoc dla uchodźców na granicy polsko-białoruskiej i krytycznie ocenia działalność Radia Maryja. Ale zdradziło go to, że podczas zatrzymania miał dwa paszporty i dwie karty płatnicze rosyjskich banków na różne nazwiska. Wprawdzie zdaniem fachowców żaden wyszkolony rosyjski agent nie pozwoliłby sobie na noszenie dwóch paszportów i dwóch kart kredytowych państwa, dla którego pracuje, ale widocznie z powodu kłopotów kadrowych Rosjanie musieli rzucić do akcji także ludzi gorzej wyszkolonych.

Groźniejszy od Gonzalesa wydaje się być wspomniany urzędnik stołecznego Archiwum Urzędu Stanu Cywilnego. Okazał się tak sprytny, że w chwili zatrzymania nie miał przy sobie ani jednej rosyjskiej karty kredytowej, w dodatku urzędował w miejscu pozbawionym jakichkolwiek tajnych, ważnych dla bezpieczeństwa kraju dokumentów. Ale najbardziej bulwersuje przypadek Piskorskiego, świadczący o skrajnej bezczelności i pewności siebie rosyjskiej agentury w Polsce. O ile Gonzales i L. szpiegowali na rzecz Rosji w taki sposób, że być może w ogóle nie mieli świadomości, że szpiegują, o tyle w przypadku Piskorskiego, który zgodził się być tłumaczem pierwszej damy, od kilku lat toczy się proces, w którym oskarża się go o współpracę z rosyjskim wywiadem.

Na szczęście reakcja służb była natychmiastowa: zaraz po tym, jak doniesiono im o pojawieniu się Piskorskiego na spotkaniu pod Wyszkowem, jego zdjęcia z tego spotkania zostały ze strony Kancelarii Prezydenta usunięte. Ale uważam, że trzeba także przeanalizować wyniki samego spotkania. Gospodarze gorąco dziękowali Piskorskiemu za to, że dzięki niemu „strona ukraińska i polska rozumiały się w pełni”, dlatego ABW powinna zbadać, czy to zrozumienie nie było przypadkiem efektem przekłamań i manipulacji, jakich dopuścił się on podczas tłumaczenia.

Polityka 14.2022 (3357) z dnia 29.03.2022; Felietony; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Wysyp szpiegów"
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną