Negocjacje trwały długo, a ich wynik jest oczywisty. 12 maja obóz władzy wybrał na drugą kadencję piętnastoosobową neoKRS. Ludzie związani ze Zbigniewem Ziobrą, nazywani frakcją jastrzębi, mają tu teraz większość. W zamian za to dwa tygodnie później ziobryści zgodzili się poprzeć prezydencki projekt o tzw. likwidacji nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, co pomogło w odblokowaniu KPO. A na koniec jeszcze PiS obronił Ziobrę przed wotum nieufności.
24 maja neoKRS wybrał Dagmarę Pawełczyk-Woicką na przewodniczącą. Na tym samym posiedzeniu dokonała małej zemsty na Andrzeju Dudzie, do którego Ziobro pała szczerą niechęcią. – Ziobryści chcieli odreagować to, że muszą poprzeć ustawę prezydencką, więc odsunęli z funkcji wiceprzewodniczącego KRS sędziego Wiesława Johanna, przedstawiciela Dudy w Radzie – relacjonuje nasz informator. Na jego miejsce wybrali Rafała Puchalskiego, prezesa Sądu Okręgowego w Rzeszowie z nominacji Ziobry. Wybierającym nie przeszkadzało, że należał do słynnej grupy hejterskiej Kasta. Do tego specyficznego grona zaliczał się też Maciej Nawacki, wyniesiony przez Ziobrę na prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie, a teraz jeszcze do prezydium Rady. To on odmawiał wykonania wyroku przywracającego do pracy sędziego Pawła Juszczyszyna. W czwartek, kiedy Senat poprawił ustawę o likwidacji Izby Dyscyplinarnej, tak, że jest bliższa standardom praworządności, prezydium neoKRS w trybie ekspresowym wyraziło oburzenie. Usunięcie z SN członków Izby Dyscyplinarnej, nazwało „radykalizmem”, a unieważnienie ich decyzji za niezgodne ze standardami konstytucyjnymi.
Wielu naszych rozmówców zastanawia się, czy Pawełczyk-Woicka pożegna się ze stanowiskiem prezeski Sądu Okręgowego w Krakowie. Jeden z sędziów, który zna realia pracy w KRS, mówi, że obowiązki przewodniczącej i prezeski jednego z największych sądów w Polsce są nie do pogodzenia.