Ujawnione maile ministra Dworczyka kładą się ostrym cieniem mgły na geniuszu politycznym Jarosława Kaczyńskiego i pokazują, że trochę brakuje mu konsekwencji i pomyślunku. Ja rozumiem, że mgr Przyłębska się Kaczyńskiemu podoba, bo jest czarująca i smacznie gotuje, ale to, że wybrał ją na prezesa Trybunału Konstytucyjnego, uważam za błąd. Maile nie pozostawiają wątpliwości, że – nie ujmując niczego Przyłębskiej – to Dworczyk powinien być prezesem, bo Morawiecki nie musiałby wtedy przez Dworczyka uzgadniać wyroków z Przyłębską, tylko w ramach trójpodziału władzy załatwiałby wszystko od razu z Dworczykiem, co usprawniło działanie TK, a Przyłębska miałaby więcej czasu na przygotowywanie posiłków Kaczyńskiemu.
Dzisiaj, żeby TK wydał jakiś wyrok, trzeba wykonać telefon do Przyłębskiej, która może akurat oglądać serial „Sędzia Anna Maria Wesołowska” i nie usłyszeć dzwonka albo może jej w ogóle nie być w domu. Konieczne jest czekanie, aż oddzwoni, a potem czekanie, aż zrozumie, czego się od niej wymaga; wyroki się opóźniają, a to prosta droga do destabilizacji państwa, na której wiadomo komu zależy.
Uważam, że Dworczyk kompetencjami Przyłębskiej nie ustępuje, w końcu też jest magistrem; jedynym problemem jest to, że nie wiem, czy Dworczyk umie gotować, ale uważam, że jako były harcerz szybko się nauczy. Przedtem musi jednak wyjaśnić sprawę swojego maila, bo Przyłębska jest pewna, że to element prowokacyjnego i mającego ją skompromitować spektaklu reżyserowanego przez Putina, co oznacza, że albo Dworczyk bierze w tym spektaklu udział, albo też w celu skompromitowania Przyłębskiej tego maila ktoś wysłał z Kremla jako Dworczyk bez wiedzy i zgody Dworczyka. Jest też, niestety, możliwość, że nieszczęsnego maila wysłał sam Dworczyk, który mógł konsultować wyroki TK z kimś, kto przypominał Przyłębską z wyglądu, ale nią nie był.