Małgorzata Jacyna-Witt, szefowa klubu PiS w sejmiku województwa zachodniopomorskiego, ogłosiła właśnie w mediach społecznościowych, że jest członkiem tej elity, gdyż dobrze się jej powodzi, zamiast pospolitych sportów uprawia golfa i w przeciwieństwie do haratającej w gałę pseudoelity z PO nie ma żadnych kompleksów, z wyjątkiem kompleksu wyższości.
Coming out zachwyconej sobą radnej wstrząsnął opinią publiczną. Pojawiło się pytanie, co z tworzeniem nowej elity poszło nie tak, skoro jej członkiem jest ktoś taki jak Jacyna-Witt?
– To, co ta pani mówi, to dno i żenada, ale początki zawsze są trudne – uspokaja kierownik rządowej grupy badawczej powołanej do opracowania podstawowych założeń i celów nowej polskiej elity. – Nie jest tajemnicą, że materiał, który mamy do dyspozycji, nie jest niestety najwyższej jakości i nie wytrzymuje obciążeń. To ludzie wierni, ale prości, często bardzo skromnie wykształceni. Gdy nagle dowiadują się, że będą rządzili najważniejszymi instytucjami państwa, bywa, że ujawniają się u nich zachowania niepożądane.
– Jakie?
– Przemoc domowa, znęcanie się nad współmałżonkiem, pijackie awantury, przywłaszczanie mienia i ostra megalomania. A w przypadku nowej elity sędziowskiej z nadania ministra Ziobry także niebywałe chamstwo i prostactwo połączone z mobbingiem i działalnością hejterską w internecie.
– Jak na tym tle wypada kariera Bartłomieja Misiewicza, który do polityki wszedł z przytupem, ale długo w niej nie wytrzymał?
– To raczej polityka nie wytrzymała, bo nie była na kogoś takiego przygotowana. Zresztą prezes PiS również. Misiewicz szokował, bo na niczym się nie znał, mimo to wydawał polecenia generałom, upokarzał oficerów i był szarą eminencją w MON.
Przygotował w ten sposób grunt dla takich przedstawicieli nowej elity, jak prezes Obajtek, sędzia Przyłębska, poseł Mejza czy wspomniana Jacyna-Witt, których arogancja, brak kompetencji i nowobogackie maniery nikogo już nie szokują.